A ja myślałam, że mam swój bezpieczny azyl
- ciepły dom, mąż, dzieci, pies, gitara i ja.
Nikt mi niczego nie nakazywał ani nie zakazywał.
Czułam się naprawdę szczęśliwa.
Nadszedł dzień, kiedy to wszystko prysnęło jak bańka mydlana.
Wszystko się zmieniło. Wszystko !!!
Nagle nie wiedziałam jak żyć i czy w ogóle jeszcze...
Od tamtego czasu minęły cztery lata.
Czas leczy rany i wszystko się zmienia.
Wracam powoli do siebie, ale przez to, co się wtedy wydarzyło
nigdy już nie będę tą samą osobą.
Zaczynam dostrzegać te zmiany i chcę znów być szczęśliwa.
Powoli, nieśmiało wracam do gitary i do śpiewania.
Tego brakowało mi bardzo, bardzo... Niestety przez cztery lata moje gardło było ściśnięte przez traumę i długotrwały stres.
Czułam się okropnie, nie mogąc śpiewać.
Nawet kilka razy próbowałam, ale nic z tego nie wychodziło.
Moje struny jakby zardzewiały. Głos, który wydobywał się z krtani był ochrypły, dziwnie skrzeczący, zniekształcony i jakby nie mój.
Myślałam, że tak już zostanie na zawsze, a jednak się myliłam.
Wszystko minęło.
" Życie jest dosyć pokrętną zabawą,
mało prostych dróg,
a rozdroży błędnych sporo."
/ Krzysztof Myszkowski - SDM /
Tego brakowało mi bardzo, bardzo... Niestety przez cztery lata moje gardło było ściśnięte przez traumę i długotrwały stres.
Czułam się okropnie, nie mogąc śpiewać.
Nawet kilka razy próbowałam, ale nic z tego nie wychodziło.
Moje struny jakby zardzewiały. Głos, który wydobywał się z krtani był ochrypły, dziwnie skrzeczący, zniekształcony i jakby nie mój.
Myślałam, że tak już zostanie na zawsze, a jednak się myliłam.
Wszystko minęło.
" Życie jest dosyć pokrętną zabawą,
mało prostych dróg,
a rozdroży błędnych sporo."
/ Krzysztof Myszkowski - SDM /
Cieszę się że udało Ci się wrócić do grania i śpiewania,na pięknym koncercie byłaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen powrót nie był tak prosty, jak mogłoby się wydawać. Było wiele prób, ale długo nic nie wychodziło, bo wtedy nie nadszedł jeszcze ten czas. Pozdrawiam Agnieszko :)
UsuńUleńko, piękny ten wpis, taki szczery aż do szpiku kości. To Ty taka artystyczna duszyczka, że i na gitarze? Też kiedyś grałam ...dawno dawno temu :) Buziaki
OdpowiedzUsuńGranie to moja umiejętność z dzieciństwa. Miałam taki "epizod"... ale umiłowanie muzyki pozostało na zawsze. Wiesz Gabrysiu, długo zastanawiałam się czy puścić tego posta czy nie. Moment powrotu do śpiewania był dla mnie osobiście ważny, więc niech jest. Pozdrawiam :)
UsuńUleńko o terapeutycznej mocy bloga, osobiście przekonałam się już dawno i dobrze zrobiłaś. Ja cieszę się z tej „głębi duszy” bo to znak, że jesteśmy dla siebie ważni i wyjątkowi. A to - skarb ...
UsuńWidzisz Gabrysiu - dzięki takim ludziom jak Ty to pisanie i blogowanie ma sens ! Bardzo Ci dziękuję :)
UsuńDobrze, że czas leczy rany i pomimo różnych traumatycznych przeżyć możemy wrócić do swojego życia, choć ono już nigdy nie jest takie, jak wcześniej... Cieszę się, że znów możesz śpiewać i sprawia Ci to radość. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSłusznie zauważyłaś, że człowiek już nigdy nie będzie taki sam jak wcześniej. Jakaś cząstka nas po pewnych przeżyciach jest już inna. Pozdrawiam :)
UsuńNajważniejsze, że zdołałaś się mimo wszystko "pozbierać"!!!! Może i nie wszystko będzie "jak kiedyś", ale musimy iść do przodu i wciąż wierzyć, że jeszcze nie wszystko wbrew pozorom stracone, że możemy w pewnym sensie odrodzić się na nowo.
OdpowiedzUsuńTobie się to udało i gratuluje Ci tego z całego serca. Graj i śpiewaj, muzyka łagodzi obyczaje i przynosi ukojenie i radość.
Ta niemoc śpiewania powstała wbrew mnie. Po prostu nad tym nie panowałam - straciłam głos. Dopiero teraz rozumiem do czego może doprowadzić trauma. Bardzo dziękuję za każde słowo :) Pozdrawiam :)
UsuńOd lat uwielbiam SDM.
OdpowiedzUsuńUleńko, spróbuj dostrzec te dobre chwile życia...
Basiu, ja też bardzo lubię SDM i znam prawie każdą piosenkę, a mój śpiewnik jest tak zniszczony od częstego używania, że niebawem się całkiem rozleci. Pozdrawiam :)
UsuńTaki koncert dodaje energii na długo, zespół był także u nas, fruwały marynary i wszyscy śpiewali wraz z wykonawcami, niezapomniany wieczór.
OdpowiedzUsuńCzłowiek ma w zanadrzu niespożyte siły i sam się nie spodziewa, ile może wytrzymać...
Koncert był wspaniały, mimo tego, że zespół zaśpiewał wiele nowych utworów. My też śpiewaliśmy razem z nimi, bisów nie było końca. Pozdrawiam :)
UsuńRzeczywiście post bardzo z głębi dusz. Mówi się, że czas leczy rany, na pewno nie wszystkie, część tylko zabliźnia. Skoro minęło juz tyle czasu, będzie tylko lepiej, trzymam kciuki, żeby Twój powrót do gitary dał Ci wiele radości.
OdpowiedzUsuńSDM też chyba zaliczyło traumatyczne przejście, a ciągle grają. :))
Moc sercznosci przesyłam.:))
Bardzo dziękuję Celu :) I ja mam taką nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Doświadczenie trudnych przeżyć pokazało mi, że nie jest łatwo wrócić do normalności oraz że na wszystko potrzebny jest czas. Ściskam :)
UsuńTo ja Ci życzę żebyś już nigdy nie miała takich przerw w graniu i śpiewaniu.
OdpowiedzUsuńBardzo się wzruszyłam Twoim tekstem.
:-)
Dziękuję za te słowa i dziękuję, że jesteś:) Bez śpiewania czułam się tak jakby zabrakło kawałka mnie. Powrót był dla mnie ważnym momentem i dlatego postanowiłam o tym napisać. Uściski posyłam :)
UsuńTo cudownie, że znowu chce Ci się śpiewać, że znowu możesz :-))) Stare Dobre Małżeństwo pamiętam z czasów..., w każdym razie z czasów osobistych wielkich przemian, czyli z dobrych czasów, kiedy rodziła się wrażliwość. hehe Uściski mocne :-)
OdpowiedzUsuńWiesz Marzenko, ja cały czas jestem ich wierną fanką -od ponad dwudziestu lat. Buziaki :))
UsuńTrafiłam kiedyś na ich nagrania w internecie, bardzo mi się podobali. Ostatnio trochę o nich zapomniałam , ale kiedyś słuchałam często. Dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Proszę, proszę ! Okazuje się, że jednak zespół nie jest tak całkiem nieznany ! Pozdrawiam Teniu :)
UsuńUlu, zaskoczyłaś mnie bardzo postem...Nie wiedziałam, że tak traumatyczne zdarzenia za Tobą, bo Twój blog jest zawsze optymistyczny, pełen ciepła i dobra. Jesteś wielka, jeśli udało Ci się podźwignąć i jeszcze odnajdujesz to, co kochasz najbardziej. Cudownie:) Ściskam mocno:)
OdpowiedzUsuńTak, Moniko - coś się wydarzyło... Nie wspominałam tu o tym nigdy. Ukrywałam to w głębi serca przed całym światem, ale teraz chciałam tylko podzielić się informacją, że już z powrotem mogę śpiewać i grać, bo to część mnie. Jestem szczęśliwa !
UsuńDziś - z perspektywy czasu mogę już nawet rozmawiać o tym co było... Ściskam Moniś i dziękuję, że jesteś :)))
Kiedyś też grałam na gitarze... Boże jak to dawno było, ciekawe czy jeszcze coś umiem? Kocham SDM i poezję śpiewaną, chociaż duszę mam chyba bardziej rockową, to czasem, szczególnie wieczorami wracam do poezji. A co do traumatycznych przeżyć, one są częścią życia, także mojego i trudno coś na to poradzić. Cała sztuka umieć się podnieść by iść dalej, życie mimo wszystko jest piękne i warte tego wysiłku. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś grałaś na gitarze to na pewno potrafisz to i dziś ! Ja tez kocham poezję śpiewaną ! Uwielbiam improwizować i zmieniać aranżacje różnych piosenek. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńNa pewno zespół nie jest zapomniany. Ja także go dobrze pamiętam. Towarzyszy mi od lat.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam wpływu na reklamę, która się u mnie pojawia. A może wiesz jak je zablokować?
Pozdrawiam nadzieją na deszcz i trochę chłodniejsze dni
Droga Ismeno ! cieszę się, że i Ty lubisz SDM :) Jeśli chodzi o reklamę na Twoim blogu to chyba już coś się zmieniło, bo już jej tam nie ma i cała treść jest widoczna ( ??? ). Pozdrowienia ślę :))
UsuńCieszę się, że w Twoim życiu wszystko wraca na właściwe tory:)) Ściskam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Pozdrawiam :)
UsuńŚpiew to lekarstwo dla duszy i ciała, szczęśliwie odzyskałaś głos i to z pewnością pozwoli szybciej uleczyć rany.
OdpowiedzUsuńGdy wyobrażam sobie czego najbardziej byłoby mi w życiu brak, to oprócz mojego miejsca w lesie z gromadą zwierząt, to byłoby śpiewanie i muzyka. Moje życie jest z nimi związane od dzieciństwa - szkoła muzyczna, potem buntowniczy epizod w zespole punkowym ( na perkusji). I od lat chóry - uniwersytecki i potem aż do teraz - Filharmonii.
Muzyka i muzykowanie mają niewyobrażalną moc. Wierzę, że uzdrawiania również. Pewnie za jakiś czas to poczujesz, czego oczywiście serdecznie życzę :)
U mnie też była szkoła muzyczna ! Nie potrafię żyć bez muzyki. Śpiew odzwierciedla nasze emocje - to coś wspaniałego ! Uwielbiam śpiewać i myślę o zapisaniu się do jakiegoś chóru czy zespołu. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZatem odzyskałaś równowagę. Głos nie wrócił bez przyczyny. Bardzo się z tego powodu cieszę:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Dziękuję Agnieszko za ciepłe słowa :)) Pozdrawiam :)
UsuńUla, poruszający wpis, do głębi. Przykro mi, że musiałaś przejść coś strasznego, ale bardzo się cieszę, że poczułaś już grunt pod nogami... śpiewaj, graj a mam nadzieję - trauma odejdzie daleko, schowa się gdzieś, gdzie miejsce na wspomnienia. Oby dobre.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś byłam na koncercie SDM, dawno to było. Nie sądziłam, że jeszcze śpiewają.
Dziękuję :) Pewnie każdy ma jakieś przeżycia o których chciałby zapomnieć. Nie było mi łatwo się pozbierać i gdy myślałam, że już jest dobrze, to okazywało się, że nie mogę wydobyć z siebie głosu - więc jednak nie.
UsuńSDM - grają i śpiewają, choć w nieco innym składzie i trochę już inne piosenki. Pozdrawiam :)