Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przemyślenia i refleksje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przemyślenia i refleksje. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 listopada 2024

Cenne chwile - październik 2024

 Teraz dopiero, gdy nie mogę się ruszyć z domu, ponieważ jestem po operacji - dostrzegam, że wszystkie cenne i radosne chwile były wtedy, gdy gdzieś wyjeżdżałam lub spotykałam się z kimś. Wiem, że obecna sytuacja jest przejściowa i bardzo doceniam ten czas. Wykorzystuję go na zatrzymanie się i podróż w głąb siebie.

W październiku cieszył mnie każdy promyk słońca oraz kilka wyjść do pobliskiego lasu, gdy jeszcze mogłam normalnie chodzić.





Dość nieoczekiwanie zdecydowałam się na kobiece spotkanie na urzekającej kawie. Takie spotkania odbywają się w ramach Klubu Urzekającej raz w miesiącu w różnych miastach Polski. Więcej o tym projekcie dowiecie się tu: KLIK. Jestem z tego bardzo zadowolona. Poczułam się wyjątkowo dobrze !  Podczas spotkania znalazłam inspirację i spokój. 



wtorek, 8 października 2024

Cenne chwile - wrzesień 2024

 Trudno zamknąć w jednym poście to, co wydarzyło się w ostatnim  miesiącu i uchwycić to, co najcenniejsze. Trudno, bo ja bardzo lubię jesień i końcówkę lata. To taka pora, kiedy w moim życiu dużo się dzieje. Dużo też dzieje się w lesie i ogrodzie. 

1. Radość ze zbiorów !!!




2. Budyniowe niebo.



3. Podróż do Drezna.



czwartek, 12 września 2024

Cenne chwile - sierpień 2024

 Gdy przeglądałam fotografie z sierpnia to w pierwszym momencie pomyślałam sobie: nic ciekawego się nie wydarzyło... i nagle przypomniała mi się piosenka: "Łap te chwile, które coś dla ciebie znaczą..." Zaczęłam nucić i zastanawiać się co czułam wtedy, gdy spacerowałam po plaży, jechałam pociągiem czy śpiewałam w chórze?

Odnalazłam te cenne chwile:

1. Spacer po plaży w Sarbinowie.




2. I Warsztaty Gospel w Tczewie, na które czekałam kilka lat, by nareszcie mogły się odbyć - tu na Pomorzu ! Warsztaty poprowadził charyzmatyczny Maciej Misza Borowicz oraz Colin Williams






3. Koncert "Pieśni Czarnych Niewolników" w wykonaniu Chóru Juventus z Tczewa, który miałam przyjemność oglądać, słuchać i przeżywać podczas warsztatów Gospel. To było niezwykłe doznanie ! Przedstawiono w nim korzenie muzyki Gospel i jej trudną historię.




wtorek, 6 sierpnia 2024

Kartka na 70. Urodziny i spotkanie

To wydarzyło się w lipcu. Pewnego dnia dostałam wiadomość od osoby, która chciała zamówić karteczkę na 70.Urodziny swojej mamy.  Był to taki czas, kiedy miałam zaczęte inne zamówienia i jeszcze do końca nie byłam pewna czy za dzień, dwa nie będę musiała nagle wyjechać.
Odpisałam, że nie wiem czy dam radę. Kobieta przeprosiła, że tak na ostatnią chwilę przypomniała sobie o kartce. Nie obiecując niczego zapytałam o sugestie dotyczące laurki. W zamian za to dostałam obszerny wykaz  zainteresowań jubilatki oraz zdjęcie sympatycznej, starszej pani.
Pomyślałam, że poszperam w pracowni i zobaczę co da się zrobić. Czasu było niewiele. Wieczorem miałam już ułożoną kompozycję. Lubię zacząć jednego dnia, a drugiego spojrzeć inaczej - coś dodać, coś odjąć, coś zmienić.
Dałam znać osobie zamawiającej, że kartka prawie gotowa. Okazało się, że jest możliwy odbiór osobisty, gdyż kobieta aktualnie jest w moim mieście, a potem wyjeżdża. Spieszyłam się z dokończeniem kartki, a odbiór był możliwy tylko jednego konkretnego dnia. 
Spotkałyśmy się na dużym parkingu przy sklepie o godz. 8:00.
Wymieniłyśmy się spojrzeniami, uściskiem dłoni i słowami wdzięczności. Przyznaję, że byłam bardzo miło zaskoczona i jednocześnie uradowana, gdyż nie zawsze zamawiający wyraża zadowolenie, nie mówiąc już o uśmiechu i serdeczności.
Po dwóch tygodniach otrzymałam wiadomość, że jubilatka jest z kartki bardzo zadowolona oraz że mogę moją kartkę zobaczyć na stronie internetowej... no i klikam ja tę stronę, a to nie kto inny jak... Igomama z bloga: dzieciaki i wiatraki. Nie miałam o tym pojęcia.
Zdębiałam i od razu zrobiło mi się żal... że  nie spotkałyśmy się na dłuższą chwilę w jakiejś kafejce, ech !









Droga Emilio ! Pamiętaj ! Gdy będziesz tu kiedyś przejazdem, objazdem, pobytem krótszym czy dłuższym to ja czekam na Ciebie z herbatą !


niedziela, 12 maja 2024

Cenne chwile - kwiecień 2024

 Hej, hej ! Wiem, że strasznie opóźniona jestem. Tak wiele spraw jest ważnych w życiu, ech... ale do rzeczy !

Pomimo rozwijającej się wiosny tegoroczny kwiecień był dla mnie niemałym zaskoczeniem. Huśtawka pogodowa rozbujała się dosyć mocno i nie było wiadomo, kiedy się zatrzyma.

Na początku miesiąca było znaczne ocieplenie i drzewa strzeliły pąkami. Kiedy zdawało się, że już tak zostanie przyszedł przymrozek i nieoczekiwanie zaczął padać śnieg. Nie wiadomo było: czy cieszyć się tą wiosną, czy nadal jej oczekiwać ? Jak to w życiu - najpierw musi być trochę trudniej, by potem było łatwiej.

Z resztą sami zobaczcie ! Chwile kwietnia zatrzymane w kadrze.














Serdecznie dziękuję, że zaglądacie, mimo że mnie tu nie ma :)
Pozdrawiam ciepło :)))

niedziela, 21 kwietnia 2024

Cenne chwile - marzec 2024

Bardzo dziękuję Wam, moi mili za pomoc w rozwiązaniu problemów z blogowaniem. Przeczytałam w necie, że trzeba usunąć pliki cookie. Gdy to zrobiłam moje konto na Bloggerze nie chciało w żaden sposób połączyć się z kontem Google i nie mogłam odpisywać na Wasze komentarze - jako ja. Dopiero gdy zmieniłam wyszukiwarkę na Google Chrome mogłam się normalnie logować, dodawać zdjęcia i odpisywać na komentarze.

Dziękuję za pozytywny odzew ! Czas nadrobić zaległości !

Wiem, że już wiosna i kwiecień mija, a u mnie dopiero podsumowanie marca. Niech i marzec ma swoje chwile szczęścia.

1. W Dzień Kobiet miałam przyjemność być na niezwykłym, wręcz  magicznym koncercie Anity Lipnickiej, którego długo nie zapomnę. Przyznam, że marzyłam skrycie o koncercie tej artystki. Intuicyjnie czułam, że to będzie coś dla mnie i nie zawiodłam się.



2. Potem był kameralny koncert Petry Linowieckiej. Harfa, wiolonczela, bębny djembe i poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Zasłuchałam się w tych dźwiękach i delikatnym głosie artystki, która poprowadziła nas przez krainę marzeń i cudów.





3. Dość często zdarzały mi się spacery i rowery. Las zmieniał się na moich oczach. Raz było ciepło, raz zimno, nawet padał grad.





Dziękuję, że jesteście !!!

sobota, 23 marca 2024

Moje miejsce

 Dziś, gdy rankiem spacerowałam przez nasz ogród dostrzegłam, że zrobiony kilka lat temu przez mojego męża wiklinowy płot ugina się pod ciężarem młodych pędów wierzby, które z niego wyrosły. Uznałam to za znak, że jestem tu już na tyle długo, że mogę powiedzieć, że jest to oswojone przeze mnie - moje miejsce. 

Ile minęło lat ? Mieszkamy tu już 9 lat. Długo trwała moja adaptacja w nowym miejscu. Niektórzy potrafią powiedzieć, że zakochali się od razu w swoim nowym lokum. Można zakochać się w miejscu od pierwszego wejrzenia, ale uznać je za swoje - to wymaga czasu. Wiele razy wątpiłam czy to, co robię ma sens. Koleżanki w pracy dopytywały czy nie żałuję wyprowadzki z miasta. Za każdym razem z uśmiechem na twarzy odpowiadałam, że jestem zadowolona i szczęśliwa, ale w głębi duszy były wątpliwości. Gdyby człowiek ich nie miał, nie miałby czego rozważać, a życie toczyłoby się samo...

Gdy przeprowadziliśmy się na oddaloną od miasta wieś nie było łatwo. Musieliśmy zmierzyć się z wieloma problemami natury technicznej. Ogrodu wcale nie było, a stara chałupa wymagała gruntownego remontu. Teren wokół domu pokryty był zaniedbanym trawnikiem z dołkami i pagórkami. Przed domem stała stara studnia, z której wnętrza wyrastały gałęzie jakiegoś krzewu. Na posesji za domem mąż odkopał pod hałdą piasku znalezisko, składające się z dużej ilości puszek i szkła. Wszystko wymagało dużego nakładu pracy.

Po ponad roku mieszkania okazało się, że działka, którą zaczęliśmy już zagospodarowywać nie należała w całości do nas. Cały ogród urządziliśmy praktycznie na obcym terenie. Gdybyśmy wcześniej nie starali się o zezwolenie na rozbudowę domu, pewnie nigdy byśmy się o tym nie dowiedzieli. Granice działki przebiegały przez środek naszego ogrodu. Gdy otrzymaliśmy dokumenty ze starostwa poczuliśmy się tak, jakby ktoś wylał na nas kubeł zimnej wody. Kompletnie nie wiedzieliśmy co robić i od czego zacząć.

Potem nastąpiła cała batalia - począwszy od poszukiwań właściciela działki, a skończywszy na podpisaniu umowy u notariusza. Wszystko ułożyło się pomyślnie. Poznaliśmy osobiście dziedziczkę tego terenu, która wspólnie z nami dołożyła wszelkich starań, by grunty miały prawowitego właściciela. Starania te trwały nieco ponad rok i sporo było jeżdżenia do różnych instytucji, składania podań, wniosków, podpisów itp. Teraz jesteśmy właścicielami dwóch połączonych ze sobą działek, a co najważniejsze - nie musieliśmy burzyć powstającego ogrodu.

Ogród zaczął żyć własnym życiem, a ja dostrzegłam to właśnie teraz. Nie jestem pewna czy ogród nie jest dla mnie ważniejszy niż dom. Uważam go za dodatkowy pokój i zupełnie nie wyobrażam sobie domu bez ogrodu, a ogród bez domu - tak !

Czasem zaniedbuję nasz ogród, ale rośliny i tak wypuszczają nowe pędy i zachwycają kwieciem. On zawsze na mnie czeka. Latem  spędzam w nim długie godziny...

Nasz dom z ogrodem otoczony jest lasem. Poznałam dobrze najbliższą okolicę, spacerując z psami i jeżdżąc na rowerze.

Mieszkamy w krainie łąk, pól i lasów, gdzie nad głowami latają bociany i żurawie, śpiewają ptaki i można usłyszeć ciszę.
W letnie wieczory okropnie dokuczają nam komary, ale dajemy radę. Co roku we wrześniu zaczyna się rykowisko jeleni. Mam niebywałe szczęście i frajdę móc nasłuchiwać pierwotnych odgłosów natury. Jest to z pewnością atutem mieszkania w tym miejscu.
Ludzie żyją tu swoim życiem. Tubylcy rozrzucają w lesie butelki po wypitych trunkach, a my je zbieramy. Czasem jakiś pies przybłąka się i wtargnie na naszą posesję przez dziurę w płocie. Odwiedzają nas lisy, borsuki i jeże.
Czy tęsknię za miastem ? Nie. Bywam w mieście regularnie, bo tam pracuję. Jedyne czego mi żal to mieszkanie po dziadkach w  kamienicy. Tam zostało moje dzieciństwo i dobre wspomnienia.