Kochani ! Ja już dokładnie nie pamiętam kiedy kupiliśmy nasz wiejski dom wraz z mieszkającymi w nim dwoma pieskami, których poprzedni właściciele nie chcieli ze sobą zabrać. Zdaje się, że był to rok 2014.
Pieski rasy shih tzu przywiązały się do nas i my je pokochaliśmy, choć na początku myślałam, że będzie to niemożliwe. Dlaczego ? One miały swoje życie, ze swoimi przyzwyczajeniami, u boku innych ludzi. Sądziłam, że może nam być trudno je zrozumieć, a co dopiero pokochać.
Jednak - co tu dużo mówić - pokochaliśmy je całymi sercami. W tym roku pod koniec maja stało się to, co nieuniknione. Przeżywszy 13 lat odszedł za tęczowy most nasz piesek Timi. Smutno i cicho teraz bez niego... Bardzo nam go brakuje...
Gdy zamieszkaliśmy na pustkowiu Timi miał 4 lata. Był radosnym pieskiem i potrafił grać w piłkę nożną. Pyskiem uderzał w wielką piłkę i szczekał, zachęcając nas, by się z nim bawić. Lekko kopaliśmy w piłkę, a Timi biegał za nią i popychał ją. Niewątpliwie był naszą maskotką. Zawsze, gdy ktoś nas odwiedzał mogliśmy pochwalić się rezolutnym pieskiem i jego umiejętnościami piłkarskimi.
Ponadto potrafił niepostrzeżenie rozwiązać sznurówki w butach gości, zupełnie jakby nie chciał, by ktoś wychodził z domu. Był naszą gwiazdą i miłym pupilem. Kochał głaskanie i przytulanie. Był pieskiem łagodnym i przyjaznym. Lubił czesanie i kąpiele.
Z drobnymi urazami i chorobami dawaliśmy sobie radę. Gdy rozpoczęliśmy remont domu Timi doznał urazu oka, a potem zachorował na świerzb. To wszystko było do ogarnięcia. Cieszyliśmy się, że weterynarz uratował oczko. Z tym drugim też sobie poradziliśmy.
Po kilku latach na głowie psiaka wyrosły dwa guzy. Jeden wypełniony płynem surowiczym, który co jakiś czas był ewakuowany. Weterynarz nie chciał ich usunąć. Gdy zmieniliśmy weterynarza okazało się, że Timi ma raka jąder i wadę serca. Wdrożono leczenie. Do tego w ostatnich dwóch latach dołączyła się duża zmiana nowotworowa na brzuszku.
W grudniu 2022 r. piesek został poddany poważnej operacji. Po zabiegu był jak nowonarodzony. Biegał, skakał - zupełnie jakby dostał nowe życie ! My też cieszyliśmy się, widząc że psiak wrócił do formy. Pół roku po zabiegu pewnego dnia Timi nagle przestał chodzić. Nie mógł wstać. Kończyny miał zesztywniałe, w nocy piszczał. Całą noc przy nim czuwałam. Serce się krajało... Rano jak najszybciej zawiozłam go do weterynarza. Po dokładnym zbadaniu i zrobieniu badań krwi Timek dostał zastrzyki i kroplówki. Przez kilka dni codziennie jeździłam z nim na kroplówkę. Już po dwóch pierwszych kroplówkach poczuł się lepiej. Wróciła sprawność - niestety tylko na tydzień. Po tygodniu znów było to samo. Ze strachem patrzyłam jak z trudem podnosi się i układa w ustronnych miejscach. Pani weterynarz ostrzegła nas, żebyśmy przygotowali się na najgorsze, bo psiak już i tak żyje "na kredyt".
Gdy wyjechałam na warsztaty mąż został z Timim. Ostatnia noc była najtrudniejsza. Piesek cały czas piszczał. Mąż czuwał przy nim i widział jak strasznie cierpi. Gdy nadszedł dzień Timi nie miał już siły, by się podnieść. Zasnął na swoim puchatym legowisku... Żegnaj Timuś ! Już na zawsze zostaniesz w naszych sercach. Swoim życiem i zabawą dałeś nam mnóstwo radości i miłych doznań, za co jesteśmy ci wdzięczni.
Ulu ,tak mi przykro.Tyle starań ale miał piękne życie u Was.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ulu.
UsuńWzruszająca opowieść, taki sympatyczny psiak, a tyle się nacierpiał.
OdpowiedzUsuńDołująca jest nasza bezsilność w takich sytuacjach!
ściskam mocno, Uleńko!
Bardzo mi smutno... Wiem, że to są sytuacje nieuniknione.
UsuńPrzykro mi!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTak bardzo współczuję. Strata psiego przyjaciela zawsze boli. Wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńSmutek ogromny i pustka. Dziękuję kochana.
UsuńTo są ciężkie chwile. To był przecież taki mały przyjaciel. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNasz mały przyjaciel i towarzysz...
UsuńSmutno mi.
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się pies z którym razem z rodzeństwem bawiliśmy się przez całe dzieciństwo. Odszedł, gdy byłam nastolatką i mieszkałam już poza domem.
Zobacz - jak człowiek pamięta takie momenty.
UsuńWiem Uleńko, jak to bardzo boli, utulam.
OdpowiedzUsuńBardzo nam smutno. Dziękuję.
UsuńI'm so sorry,
OdpowiedzUsuńThank you. I'm very sad.
UsuńZrobiliście dla tego pieska wszystko co .było w Waszej mocy. Najważniejsze, że miał dom . Pozdrawiam serdecznie😊
OdpowiedzUsuńTeż tak czuję, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Dziękuję.
UsuńTakie straty są bardzo bolesne. Psi przyjaciel, członek rodziny... Przytulam Ula.
OdpowiedzUsuńTak. Człowiek nigdy nie jest przygotowany na odejście małego przyjaciela. My walczyliśmy o Timka do końca.
UsuńJa też pożegnałam się ze swoim pieskiem,straszna pustka.Bardzo za Nim tęsknię.Nie wiem ile miał lat,bo przygarnęliśmy go z ogródków działkowych w 2015 roku.To nie był rasowy piesek,ale był tak mądrym i inteligentnym pieskiem,że do podziwu.Zachorował tak nagle,ratowalismy go jak mogliśmy,ale niestety nie udało się.Wielka pustka została i wciąż płaczę.Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńTakie historie są bardzo smutne. Człowiek się angażuje, chce jak najlepiej dla pupila, a tu - masz ! Smutek wielki... Pozdrawiam .
UsuńUla, tak pięknie i wzruszająco napisałaś o Waszym czworonożnym przyjacielu - zdjęcia też oddają jak cudny i ujmujący był Timi. Bardzo trudne są takie pożegnania... Nasza Luna skończyła już 9 lat i nie umiem sobie wyobrazić codzienności bez niej, a przecież kiedyś odejdzie... to oczywiste...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno!
Anita
Dziękuję Anitko. Smutno nam bardzo. Nasza Samba - suczka 3-letnia też posmutniała. Widzi, że kogoś brakuje. Niektórzy mówią, że psy nie czują. Ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Pozdrawiam.
UsuńBardzo Wam obojgu współczuję. Ulu, wiem jak to boli. Kilka razy w życiu traciłam już moich zwierzęcych przyjaciół i za każdym razem ból serca i poczucie straty były ogromne. Zostają piękne wspomnienia. Zostaje niesmiała nadzieja, że kiedyś spotkamy sie z tymi, których kochaliśmy i którzy kochali nas...
OdpowiedzUsuńTulę Cię mocno. Ulu!♥
To był przekochany pies... smutno nam bardzo, mimo że wiedzieliśmy o tym, że koniec jest bliski. Na szczęście - jak zauważyłaś - zostają wspomnienia. Dziękuję za te słowa wsparcia. Przytulam.
UsuńWiem co czujesz, już kilka piesków pożegnaliśmy. Aktualnie nasz labrador ma nowotwór , zaawansowany wiek i wiemy do czego to zmierza...
OdpowiedzUsuńOjojoj ! To nie będzie łatwo... Powiem Ci Basiu, że ja myślałam cały czas , że to jeszcze nie teraz, że jeszcze jest czas... chyba liczyłam na cud ? Wiem, że taka kolej rzeczy. Dziękuję, że podzieliłaś się z nami tą wiadomością. Pozdrawiam.
UsuńUla, doskonale wiem co przeżywasz. Bardzo długo nie mogłam pozbierać się po odejściu Bellusi.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno Ulu:)
Dziękuję Ci bardzo. To kłuje i boli w sercu, gdy odchodzi mały przyjaciel. Ściskam.
UsuńUleńko, bardzo mi przykro, współczuję.
OdpowiedzUsuńKiedy odchodzi taki uroczy przyjaciel, to boli..
Jesteście wspaniałymi ludźmi, że daliście mu piękny dom i tyle opieki i miłości, macie zapisany wspaniały uczynek.
Pozdrawiam cieplutko.:)
Och ! Jak bardzo Ci dziękuję za te słowa, Celu. Potrzebowałam ich. Nawet nasza 3-letnia Samba jest jakaś osowiała, wyciszona po odejściu Timka. Ściskam.
UsuńRozumiem Twój ból, bo sama kilka razy tego doświadczyłam.
OdpowiedzUsuńNiektórzy mówią: "to tylko pies", a ja mówię "to aż pies", to członek rodziny i jego odejście tak samo boli.
Samba też tęskni...
Pozdrawiam ciepło.
Smutno nam wszystkim. Cała rodzina przeżyła to odejście, włącznie z Sambą. Tylko kotka miałczy i łasi się tak samo jak dawniej - zupełnie jakby nic się nie stało. Pozdrawiam.
UsuńJuż za Tęczowym Mostem bez bólu, bez cierpienia razem z innymi pieskami biega po łąkach .... może spotkał moją Zuzię czy Fantę a może gania za Piotrusiem (kotem). Wiem, że smutek, żal ale ........ odejście naszych kochanych braci mniejszych niestety nieuniknione :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Och ! Jak cudnie ! Wierzę, że biegają tam razem ! Dziękuję za te słowa Danusiu.
Usuń