Ile razy zatęskniłam za rodzinnym miastem ?
Ile razy bałam się zasnąć - bo wiatr, bo deszcz, bo piec niebezpieczny ?
Co musiałam poświęcić?
Na ile się zmieniłam ?
Dużo by wymieniać. Pierwszy rok i pierwsza zima
w remontowanym domu na wsi nie były łatwe.
Miałam wiele rozterek: czy dam radę ?
Dałam radę, bo zmiana miejsca zamieszkania to nie koniec świata ! Teraz jestem bogatsza wewnętrznie, do wielu spraw nabrałam dystansu, czuję się silniejsza
i wiem, że sobie poradzę.
Ten rok będzie inny !
Styczeń - pierwszy miesiąc roku, miesiąc podsumowań i planów - wciąż trwa,
więc pozwoliłam sobie na taki refleksyjny rozrachunek.
Kilka lat temu koleżanka powiedziała mi : życie uczy. Nie wiedziałam czego ją nauczyło, ale była bardzo zła na mężczyzn, bo była tuż przed rozwodem.
Brak jej było wszelkiej tolerancji i zrozumienia dla ludzkich błędów.
Gdy opowiadałam jej o swoim małżeństwie, ostro mnie krytykowała.
Było w niej tyle goryczy, ale i trującego jadu.
Gdy ktoś doświadczy czegoś złego, staje się niewyrozumiały
i krytyczny dla innych, bo życie go tak nauczyło ? Bzdura.
Oczywiście - życie uczy, ale sami powinniśmy wyciągnąć z tej nauki wnioski, nabrać dystansu do pewnych spraw, może nawet do siebie samego.
Mamy przecież i serce, i rozum !
Używajmy ich !
Jesteśmy ludźmi, więc to normalne, że popełniamy błędy, ale najważniejsze byśmy potrafili się do nich przyznać i nie popełniali ich ponownie.
To prawda , każda z nas popełnia błędy , tylko nie każdy umie wyciągnąć z tego wnioski !
OdpowiedzUsuńŻycie nie tylko uczy , ale i życiowe doświadczenie zmienia ludzi. Niektórzy stają się nietolerancyjni i wypuszczają ostre kolce, które w dalszym życiu niekoniecznie staną się pomocne.
UsuńWitaj, bardzo mi miło, że "nawiedziłaś" mojego bloga i zostawiłaś ślad po sobie, bo dzięki temu mogłam Cię znaleźć. Podsumowanie roku...Mieszkam na wsi już kilka lat - uciekłam z miasta i nie żałuję A koleżance która Cię tak mocno krytykuje powiedz że "Zanim osądzisz mnie i moje życie, włóż moje buty"
OdpowiedzUsuńWitaj ! Cieszę się , że mogłam Cię poznać. Moja koleżanka, która była tak mocno najeżona złymi emocjami właściwie już nie jest moją koleżanką, bo od tamtego czasu nie utrzymujemy kontaktu, ale dziękuję za radę. Pozdrawiam serdecznie :))
Usuńznam ludzi, którzy całe życie jakoś tak destrukcyjnie brną w kłopoty i niczego ich to nie uczy, i przyznaję się - wolę się trzymać od nich z daleka
OdpowiedzUsuńMasz rację - ja tez wolę od nich stronić, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.
UsuńBardzo fajny wpis :).
OdpowiedzUsuńMam koleżankę, która w wieku 18 lat zaszła w ciążę i wiele lat miała złość na cały świat. Oczywiście cierpiało też na tym dziecko ...
Na szczęście "przebudziła się" i wróciła uśmiechnięta i rozgadana jak kiedyś. I widać w końcu, że kocha swojego syna :).
Super zdjęcia :).
Dziękuję :)) Niektórzy potrzebują na takie przebudzenie znacznie więcej czasu i wtedy żadne rady nie pomogą, bo sami muszą dojść do pewnych wniosków i przyjąć naukę od życia.
UsuńNa wakacje w zielonym kraju, blisko, z przelotem bezpośrednio z Polski albo z odległością do przejechania autem poleciłam bym Słowenię, ponieważ to najbardziej zielony kraj w Europie. Do tego jest mnóstwo zielonych atrakcji jak jaskinie, góry, jeziora, a także Arboretum w Lublanie i ZOO. I przede wszystkim wszędzie jest blisko. Ze stolicy nad morze 2 h, w góry 40 minut. Tydzień wystarczy na objechanie wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję :) Właśnie o tym myślałam, gdy przeczytałam Twój wpis. Uściski :))
UsuńBardzo mądre to Twoje podsumowanie. Tez czasami zastanawiam się, dlaczego ludzie nie zmieniają tego, co jest złe, przecież jeśli życie uczy jak nie powinno się postępować, to tak nie róbmy. Jeśli miał ktoś straszne dzieciństwo czy małżeństwo, to logicznie rzecz biorąc powinien potem postępować inaczej. Z drugiej strony, jeśli Ona się sparzyła, to nie znaczy że tak będzie z Tobą...nie można swoich frustracji przerzucać na innych.
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu pięknych latach na tej waszej wsi :-)
Dzięki Jotko za trafny wniosek. Jeśli ktoś "sparzył " się w życiu to oczywiste, że powinien unikać pewnych sytuacji, ale nie znaczy to, że odtąd ma już być tylko wrogiem ludu i cały czas bazować na tym, co się jemu przytrafiło. Pozdrawiam cieplutko :))
UsuńŻyczę Ci żebyś była zadowolona z podjętych decyzji! A takich toksycznych koleżanek unikaj.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana :) Tak właśnie zrobiłam - unikam .
UsuńMam nadzieję, że złość przeszła koleżance i już śmieje się i widzi coś dobrego co chwilę. Przeżyć rozpacz jest bardzo trudno a wyjść z tego z błyskiem w oku to dopiero sztuka ale się udaje tylko trzeba czasu i ciepła bliskich. Coś o tym wiem :-)
OdpowiedzUsuńTy Marzenko jakoś sobie poradziłaś i zaczęłaś nowe życie. To wielki krok naprzód - cudownie !!!
UsuńJa mogę tylko mieć taką nadzieję, że złość przeszła koleżance, bo od wielu lat nie utrzymujemy kontaktów, gdyż nie były one zbyt przyjemne.
Całkowicie Cię rozumiem, kochana. No niestety trzeba samemu pokonać tę drogę. Miejmy tylko nadzieję, że udało się z sukcesem. Ja też pewnie plułam jadem na początku, cóż począć ... Dobrze, że jednak odniosłam sukces, hehe Uściski
UsuńZ wiekiem chyba trochę nauczyłam się i dystansu i czasami tego ,że popełniam błędy ,ale są chwile gdy "wychodzi ze mnie" taki "diabełek" .Nie zawsze udaje mi się go w porę przegonić.Życie....cały czas nas uczy....i wierzę ,że w ten sposób może wreszcie zmądrzeję.Życzę Ci dobrych,pogodnych dni na wsi.... dasz radę Ulu...
OdpowiedzUsuńDzięki, Grażynko:) Każdy ma lepsze i gorsze dni, a charakter podobno kształtuje się przez całe życie. Pozdrawiam :))
UsuńCoś w tym wszystkim jest :)
OdpowiedzUsuńWasza decyzja już do końca będzie niosła ze sobą wiele wątpliwości i pytań, haha-ale byłoby tak samo gdybyście pozostali w mieście.
Podejście do życia, do tego co ono ofiaruje całym swym jestestwem i jak my to przyjmujemy jest kluczem do SPOKOJNEGO bytowania :)
ps. dla pocieszenia dodam tylko, że w tym...tzn.w ubiegłym roku było nad wyraz dużo gryzoni...taki czas ;) może po tych ostrzejszych mrozach będzie ich mniej na wiosnę ;) zobaczymy...
POZDRAWIAM
Dzięki serdeczne, Tynko :)) Wiem, że czy w mieście czy na wsi będzie nam dobrze, gdy będziemy razem. Poza tym uważam, że gdy człowiek nie podejmuje żadnego ryzyka, to nie rozwija się i nie idzie naprzód. Pozdrawiam :))
UsuńPrzepięknie napisałaś Kochana, uwielbiam czytać Twoje posty bo zawsze coś mądrego napiszesz. Bardzo się cieszę. Ja unikam ludzi, którzy trują atmosfere wokół siebie, wiadomo życie nie jest łatwe i trzeba się uczyć na własnych błedach, ale nie powinno wyrzywać się wtedy na innych. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńDokładnie - tak !!! Cieszę się, że tu jesteś, Szymko :))
UsuńPiękny i mądry post. Krótki, ale dający do myślenia. Ja jestem mężatką od niedawna, ale już od początku życie nam pokazało, że czasami bywa trudno. I słyszę różne 'rady', często takie jak tej Twojej koleżanki. Choć nie tylko, bo nie każdy, kto sam przeszedł wiele, zieje jadem. I chyba jak mi źle to wolę dzwonić do tych, którzy są życzliwi dla świata i tolerancyjni dla ludzkich słabości.
OdpowiedzUsuńA w tym wszystkim miło jest, gdy mąż powie coś miłego, bo wie, że to jest mi potrzebne. A co dalej to zobaczymy. A mysz to i mnie nawiedziła. Boję się myszy.
Każdy musi swoje życie sam przeżyć, sam doświadczyć radości i smutków, sam zdobyć przyjaciół i sam ich utracić, bo życie to nie bajka. Ważne, by po przejściach umieć się podnieść,zobaczyć świat na nowo, a nie utonąć w swej własnej złości.
UsuńWszystkiego dobrego !
I nie stracić tego, co jest dla nas naprawdę ważne....
UsuńPozdrawiam
A ja myślę Uleńko, że ktoś kto przeżył coś złego patrzy inaczej na świat i ludzi - wręcz odwrotnie. Z wdzięcznością i miłością, bo przecież co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja też jestem po przejściach i tym bardziej doceniam to co mam wszystkich i wszystko, a mogłabym pluć jadem bo mi się nie udało. Zaczęłam od nowa i teraz się udaje, ale trzeba chcieć. Gratuluję wytrwałości i odwagi ( to w związku z myszami)
OdpowiedzUsuńOch, Gabrysiu... Ty tak mądrze piszesz! Naprawdę podziwiam Twoje podejście do życia. Też tak uważam, że przez trudne doświadczenia człowiek nabiera dystansu i staje się bardziej wyrozumiały. Może nie wszyscy tak mają, a może po prostu niektórzy potrzebują więcej czasu, by to zrozumieć ? Uściski posyłam :)
UsuńTak to jest, rózni bywaja ludzie, róznie reagują na zyciowe przjeścia. Jednych one uczą empatii i akceptacji u innych te sprawy niszczą.Niektózy potrzebują czasu aby cos zrozumieć. Przykro jest obcować z malkontentami, z tymi, którzy wpadli na samo dno studni i nie dosc, że nie wychodzą z niej (choć podsuwa im sie drabinę), to na dodatek nie chcą nawet widzieć promieni słońca i robia wszystko by inni też ich nie widzieli. Miałam kiedyś przez rok w pracy do czynienia z taką osobą. Robiła wszystko by mi obrzydzić tę pracę, bo chyba bała się, że jestem dla niej niebezpieczna konkurencją. A ponieważ nie poddawałam się i nadal byłam wobec niej serdeczna i otwarta, w końcu przełamała się. Po roku coś w niej pekło. Przestała się jeżyc i w końcu pokazała, że w środku jest dobrym, tylko obolałym po wielu zyciowych przejściach człowiekiem. Bardzo sie wówczas zbliżyłysmy.Wiele razy jeszcze smiałyśmy sie a nawet śpiewałysmy sobie razem!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie, Ulu!:-))
To prawda - niektórzy potrzebują więcej czasu lub jakiegoś impulsu, by móc się obudzić do aktywnego i kreatywnego życia. Może Ty właśnie byłaś tą osobą, która spowodowała, że Twoja koleżanka przestała być nadęta. Pozdrawiam ciepło :))
UsuńPięknie podsumowałaś poprzedni rok - mieliście sporo wyzwań. Zetknięcie się z nowymi rzeczami, sytuacjami powoduje, że człowiek wzbogaca swoje wnętrze, staje się dojrzalszy, inny lepiej. Wszystko, co nam się przydarza, powinno nas kształtować w lepszą stronę. Ale niektórzy(jak owa koleżanka) nie mogą znieść własnej porażki(jakiejkolwiek) i wolą obwiniać za to cały świat.
OdpowiedzUsuńŻycie nas ciągle uczy czegoś nowego i zaskakuje - niestety. Porażki na jednych wpływają mobilizująco, a na innych zniechęcająco. Jak na razie brnę do przodu! Pozdrawiam Mario :)
UsuńLudzie popelniaja bledy, w koncu kazdy z nas powinien sie uczyc na swoich :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, moze po prostu byla zazdrosna i stad ten jad z jej strony... nie jest to mile ale jakos trzeba sobie z tym radzic.
Trzeba sobie jakoś z takimi ludźmi radzić lub po prostu ich unikać, bo czasami nie da się inaczej. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńBardzo mądry wpis.
OdpowiedzUsuń