Dawno nie uczestniczyłam w jarmarku
jako wystawca, ale... najlepiej będzie jak zacznę od początku.
Trzy tygodnie temu koleżanka powiedziała mi o jarmarku
wielkanocnym w Koszalinie. Zadowolone i pełne entuzjazmu uzgodniłyśmy,
że razem się zapiszemy.
że razem się zapiszemy.
Natychmiast chwyciłam za telefon, zgłosiłam nasz udział oraz
zarezerwowałam miejsca. Potem zabrałam się za tworzenie.
Na dzień przed jarmarkiem poczułam, że w ogóle nie mam ochoty tam jechać.
To chyba stres !? W dodatku późnym wieczorem
To chyba stres !? W dodatku późnym wieczorem
koleżanka napisała do mnie wiadomość, że niestety nie pojedzie.
Zrobiło mi się przykro. Co robić ?!
Zrobiło mi się przykro. Co robić ?!
Rano, po zjedzeniu lekkiego śniadanka, z ciężkim sercem zapakowałam moje rękodzieło do samochodu i mimo wszystko ruszyłam w drogę.
Jarmark odbywał się w nowym miejscu, w dzielnicy Jamno,
gdzie powstała Zagroda Jamneńska .
Bez trudu trafiłam do celu, a tam czekała mnie niespodzianka: zakaz wjazdu
i stojący na jezdni młodzi ludzie w żółtych kamizelkach.
Na szczęście to wszystko po to, żeby pokierować wystawców !
Gdy wręczono mi plakietkę uczestnika od razu poczułam się ważna
i zaopiekowana !
Po stawieniu się na placu muzealnym, szybko znalazłam panią Ewę
z działu etnografii. Podeszłam do niej, by potwierdzić swoje przybycie,
ale właśnie rozmawiała z nią jakaś dziewczyna, której - jak się okazało - nie było
na liście zapisanych.
Pani Ewa z zakłopotaniem przewracała kartki, nie mogąc znaleźć
tego, czego szukała. Powiedziała więc, że najpierw załatwi mnie,
bo będzie szybciej. Na to ja zaczęłam się tłumaczyć:
- Przyjechałam sama, bo moja koleżanka niestety nie mogła i...
- nie dokończyłam zdania, bo w tym momencie zaświeciło nad nami słońce
i rozwiązały się wszystkie problemy !
Grymas z twarzy pani Ewy zniknął bezpowrotnie
i zamienił się w najpiękniejszy uśmiech.
- Będzie Pani dzielić stoisko z panią Ulą. - powiedziała stanowczym
tonem do stojącej obok dziewczyny i wskazała nam stragan, na którym
mogłyśmy rozłożyć swoje wytwory.
Odtąd już byłam spokojna. Mimo mojego wcześniejszego zwątpienia i niepewności oraz absencji mojej znajomej - wszystko szczęśliwie się poukładało.
Po raz kolejny poczułam, że Ktoś nade mną czuwa :)
Czas na jarmarku upłynął nam szybko i radośnie.
Dominika - moja towarzyszka i dobry anioł w jednej osobie -
okazała się być przemiłą, młodą kobietą o wielkiej pasji,
której na imię : ceramika.
W wolnych chwilach, popijając wodę z cytryną rozmawiałyśmy sobie
o naszych pasjach.
Wiem na pewno, że nie był to czas stracony. Ponadto miałam niebywałą okazję
przyjrzeć się z bliska ceramicznym dziełom i... zakochałam się w...
tych misternie wygniecionych z gliny: miseczkach, talerzykach, serduszkach, ptaszkach i barankach !
Widać w tych pracach wielkie serce i radość tworzenia !
Zapraszam na stronę Dominiki !
Sami zobaczcie tu - KLIK, co Ona wyprawia z tą gliną !
Bez trudu trafiłam do celu, a tam czekała mnie niespodzianka: zakaz wjazdu
i stojący na jezdni młodzi ludzie w żółtych kamizelkach.
Na szczęście to wszystko po to, żeby pokierować wystawców !
Gdy wręczono mi plakietkę uczestnika od razu poczułam się ważna
i zaopiekowana !
Po stawieniu się na placu muzealnym, szybko znalazłam panią Ewę
z działu etnografii. Podeszłam do niej, by potwierdzić swoje przybycie,
ale właśnie rozmawiała z nią jakaś dziewczyna, której - jak się okazało - nie było
na liście zapisanych.
Pani Ewa z zakłopotaniem przewracała kartki, nie mogąc znaleźć
tego, czego szukała. Powiedziała więc, że najpierw załatwi mnie,
bo będzie szybciej. Na to ja zaczęłam się tłumaczyć:
- Przyjechałam sama, bo moja koleżanka niestety nie mogła i...
- nie dokończyłam zdania, bo w tym momencie zaświeciło nad nami słońce
i rozwiązały się wszystkie problemy !
Grymas z twarzy pani Ewy zniknął bezpowrotnie
i zamienił się w najpiękniejszy uśmiech.
- Będzie Pani dzielić stoisko z panią Ulą. - powiedziała stanowczym
tonem do stojącej obok dziewczyny i wskazała nam stragan, na którym
mogłyśmy rozłożyć swoje wytwory.
Odtąd już byłam spokojna. Mimo mojego wcześniejszego zwątpienia i niepewności oraz absencji mojej znajomej - wszystko szczęśliwie się poukładało.
Po raz kolejny poczułam, że Ktoś nade mną czuwa :)
Czas na jarmarku upłynął nam szybko i radośnie.
Dominika - moja towarzyszka i dobry anioł w jednej osobie -
okazała się być przemiłą, młodą kobietą o wielkiej pasji,
której na imię : ceramika.
W wolnych chwilach, popijając wodę z cytryną rozmawiałyśmy sobie
o naszych pasjach.
Wiem na pewno, że nie był to czas stracony. Ponadto miałam niebywałą okazję
przyjrzeć się z bliska ceramicznym dziełom i... zakochałam się w...
tych misternie wygniecionych z gliny: miseczkach, talerzykach, serduszkach, ptaszkach i barankach !
Widać w tych pracach wielkie serce i radość tworzenia !
Zapraszam na stronę Dominiki !
Sami zobaczcie tu - KLIK, co Ona wyprawia z tą gliną !
Jak dobrze, że nie zrezygnowałaś. Fajna sprawa taki jarmark. Często jeździsz?
OdpowiedzUsuńWłaściwie to kiedyś brałam udział w jarmarkach. Obecnie nie mam już zapału do takich imprez. Ostatnio byłam dwa lata temu i teraz. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńI świetnie, że jednak pojechałaś!!! Miło spędziłaś czas i poznałaś nową, ciekawą osobę. To naprawdę był wielce udany wyjazd!!!!
OdpowiedzUsuńTo prawda ! Dziękuję :))
UsuńWspaniale , ze się nie poddałas :) I ten wyjazd zaowocował fantastycznie spedzonym czasem :) Brawo TY !!!
OdpowiedzUsuńDzięki Aga :)) Ściskam :))
UsuńDobrze, że nie dałaś się stresowi i pojechałaś, takie jarmarki to bardzo inspirujące miejsca :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście można się zrelaksować i poznać interesujących ludzi. Pozdrawiam :)
UsuńNie ma tego złego... koleżanka wprawdzie nie pojechała, ale wszystko świetnie się udało :D
OdpowiedzUsuńFajne są takie kiermasze, można poznać prace innych osób, zainspirować się, a i pokazać swoje :D
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Dziękuję Agnes :) To jest takie wyjście do ludzi i spotkanie z rzeczywistością. Pozdrawiam cieplutko :))
UsuńBrawo dla Was obu, nie tylko zdolne, ale i piękne dziewczyny!
OdpowiedzUsuńHa ha !!! Dziękuję Joasiu :))
UsuńTak zawsze bywa,że co się kiepsko zaczyna często na dobre wychodzi:) U nas też od czwartku zaczyna się jarmark ,, jak tylko znajdę czas to pogalopuję by zobaczyć co tez tam będzie się działo;)) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że te wiosenne, wielkanocne jarmarki są takie radosne. Na pewno warto się wybrać na taką imprezę. Pozdrawiam ciepło :))
UsuńIle cudnych prac... Dobrze, że się Ulko nie poddałaś, a wszystko dobrze się skończyło, a raczej zaczęło - nowa znajomość, która może się rozwinie w przyszłości. Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję ! Pozdrawiam :))
UsuńTak bywa, nie ma ochoty, a potem jest wielkie zadowolenie i Twoja sytuacja to potwierdziła. Robisz takie cuda i trzeba je ludziskom pokazać. Tak trzymaj. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńHa ha !!! Rzeczywiście to się sprawdziło, że niechęć przerodziła się w miłe uczucie zadowolenia. Czasem człowiek boi się nieznanego, więc nie wie czego tak naprawdę się boi, a zupełnie niepotrzebnie. Buziaki :))
UsuńJesteś niesamowicie pracowita. Tyle dzieł wyprodukować, a wszystkie piękne i ciekawe. Myślę, że na takich kiermaszach można sprzedać chociaż jakąś część prac.Ale rewelacji nie ma, niestety.
OdpowiedzUsuńCiepłych dni życzę
Oczywiście - sprzedałam kilka moich prac, ale mam taką refleksję na temat jarmarków, że właśnie po to one są, by spotkać się z ludźmi i poczuć tę całą atmosferę, jaka tam panuje. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńDobrze , że okoliczności się tak poukładały i Twoje prace wypełniły przygotowane stragany .Bardzo lubię jarmarki , to często możliwość kontaktu z twórcą i dziełem. Tworzysz piękne prace i powinni je widzieć inni .Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te słowa, Grażynko :) Jarmarki wpisały się niejako w tradycję polskich miast - szczególnie przed świętami. Myślę, że to dobrze, bo takich ręcznie robionych przedmiotów nie kupi się nigdzie indziej. Buziaki :))
UsuńSuper są takie jarmarki:)
OdpowiedzUsuńTeż byłam ostatnio na jarmarku - z moimi książkami, gdyby nie rodzice - pewnie miałabym mnóstwo dziecięcych klientów... ale hasło " na co ci książki" - śniło mi sie jeszcze w nocy :), na szczęście były też osoby , które podchodziły centralnie do mnie w wiadomym celu ;)
OdpowiedzUsuńU nas - w Jarmarku Jamneńskim zawsze biorą udział regionalne poetki, które sprzedają i podpisują swoje tomiki. Zawsze są chętni na poezję. Ja też jestem posiadaczką takiego tomiku.
UsuńNa pewno klienci są różni, ale tym razem w ogóle mi to nie przeszkadzało. Pozdrawiam Gabrysiu :))
Bardzo fajnie że nie zrezygnowałaś i pokazałaś swoje cudne pracę. Ktoś czuwał nad Tobą,;-) Pozdrawiam;-)
OdpowiedzUsuńteż się cieszę, że jednak pojechałam na ten jarmark. Pozdrawiam cieplutko :))
UsuńNo i przysłowie "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" okazało się być prawdziwe :) Fajna historia :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :))
UsuńTak niezwykłego obrotu sprawy nikt by sobie nie wymarzył i dlatego mówi się, że to cud, hehe. Uściski serdeczne. Zajrzę do koleżanki :-D
OdpowiedzUsuńTak Marzenko ! To naprawdę cud !!! Pozdrawiam cieplutko :))
UsuńDobrze, że nie zrezygnowałaś. Widocznie miałaś poznać Dominikę. Lecę na jej blog :)
OdpowiedzUsuńTeż cieszę się z tej nowej znajomości :) Pozdrawiam Iwonko :))
UsuńFajne takie spotkania :) mam nadzieję, że zawitasz kiedyś na południe :) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło...
ps. właśnie była pani listonosz...dziękuję za przesyłkę :) biorę się za odpakowanie :)
Wow ! Cieszę się, że tak szybko moja niespodzianka dotarła! I drugi raz - wow !!! - bo ja właśnie będę na południu za trzy tygodnie w Olkuszu !!! To może małe spotkanko ?
Usuń