"Mam plan ! Wykonam go sam !" - tak śpiewa
w reklamie telewizyjnej pewien pan.
w reklamie telewizyjnej pewien pan.
W nawale spraw i obowiązków postanowiłam
uporządkować życie, zakładając swój pierwszy planer,
czyli tzw. bullet journal.
uporządkować życie, zakładając swój pierwszy planer,
czyli tzw. bullet journal.
Przez kilka ostatnich lat do zapisywania wszystkiego służyły mi
wygodne, duże kalendarze książkowe.
wygodne, duże kalendarze książkowe.
Jednak to nie to samo. Bullet journal to nie tylko kalendarz.
Oprócz tego, że można w nim zaplanować dzień, miesiąc, rok - służy również
Oprócz tego, że można w nim zaplanować dzień, miesiąc, rok - służy również
do monitorowania własnego czasu i kontroli aktywności.
Czy pomoże mi to w organizacji czasu ?
Zobaczymy !
Wiele razy czytałam na blogach o bullet journalach, ale nie byłam
wystarczająco przekonana, by stworzyć własny.
Oglądając pięknie pokolorowane rubryczki i dokładne notatki
w journalach myślałam, że to zbyteczna zabawa i fanaberia.
Kto by miał na to czas ?!
Dopiero nadmiar spraw i obowiązków sprawiły, że dojrzałam
do tego, by założyć taki zeszyt.
Najwięcej frajdy sprawiło mi zrobienie okładki. To jest to, co lubię najbardziej !
W tym przypadku postawiłam na skromny i mało wyszukany styl
oraz polską nazwę: PLANER.
Chciałam, by to był praktyczny, normalny zeszyt,
a nie jakieś cudo, które później trudno mi będzie wyrzucić.
Na pierwszej stronie zamieściłam KLUCZ ,
czyli spis symboli, według których będę oznaczać obowiązki.
Zaczęłam od planowania każdego kolejnego, zbliżającego się miesiąca.
Na końcu zrobiłam stronę na moje odkrycia oraz
na przeczytane książki. Potem pewnie coś jeszcze dodam
- w zależności od potrzeb.
W bullet journalu można zrobić spis ciekawych miejsc, do których chciałoby się pojechać, listę obejrzanych filmów, zakupionych rzeczy,
spis imprez, szkoleń czy dobrych restauracji, itp.
Niektórzy rysują tabelki do kolorowania kratek, by monitorować swoją codzienną aktywność, np. czas spędzony przy komputerze lub na uprawianiu sportu.
Każdy ma swoje priorytety.
Mój planer prowadzę w zwykłym zeszycie w kratkę.
Najważniejsze dla mnie jest to, by był mi pomocny w organizacji czasu.
Mało w nim ozdobników. Próbuję coś rysować, by nie był taki całkiem poważny,
ale to nie jest najważniejsze.
Dziś uchylam rąbka tajemnicy i pokazuję Wam
pierwsze strony mojego planera.
Czy pomoże mi to w organizacji czasu ?
Zobaczymy !
Wiele razy czytałam na blogach o bullet journalach, ale nie byłam
wystarczająco przekonana, by stworzyć własny.
Oglądając pięknie pokolorowane rubryczki i dokładne notatki
w journalach myślałam, że to zbyteczna zabawa i fanaberia.
Kto by miał na to czas ?!
Dopiero nadmiar spraw i obowiązków sprawiły, że dojrzałam
do tego, by założyć taki zeszyt.
Najwięcej frajdy sprawiło mi zrobienie okładki. To jest to, co lubię najbardziej !
W tym przypadku postawiłam na skromny i mało wyszukany styl
oraz polską nazwę: PLANER.
Chciałam, by to był praktyczny, normalny zeszyt,
a nie jakieś cudo, które później trudno mi będzie wyrzucić.
czyli spis symboli, według których będę oznaczać obowiązki.
Zaczęłam od planowania każdego kolejnego, zbliżającego się miesiąca.
Na końcu zrobiłam stronę na moje odkrycia oraz
na przeczytane książki. Potem pewnie coś jeszcze dodam
- w zależności od potrzeb.
W bullet journalu można zrobić spis ciekawych miejsc, do których chciałoby się pojechać, listę obejrzanych filmów, zakupionych rzeczy,
spis imprez, szkoleń czy dobrych restauracji, itp.
Niektórzy rysują tabelki do kolorowania kratek, by monitorować swoją codzienną aktywność, np. czas spędzony przy komputerze lub na uprawianiu sportu.
Każdy ma swoje priorytety.
Mój planer prowadzę w zwykłym zeszycie w kratkę.
Najważniejsze dla mnie jest to, by był mi pomocny w organizacji czasu.
Mało w nim ozdobników. Próbuję coś rysować, by nie był taki całkiem poważny,
ale to nie jest najważniejsze.
Dziś uchylam rąbka tajemnicy i pokazuję Wam
pierwsze strony mojego planera.
Czyli dziś i jutro zaplanowałaś blogowanie...mam wprawdzie coś z Panny, ale nie aż tak :-)
OdpowiedzUsuńHa ha !!! Brawo za spostrzegawczość ! Tak, planuję blogowanie, właśnie po to, by racjonalnie dysponować czasem. Potrafię się zapomnieć - zwłaszcza jeśli chodzi o bloga:)) Pozdrawiam Joasiu !
UsuńŚwietna sprawa. Ja od dawna robię różne zapiski z każdego swojego dnia, ale w zwykłym dużym kalendarzu. Tak mi łatwiej mam tam przede wszystkim zapisane różne wydarzenia jakie mnie czekają w bliższych czy dalszych dniach. Mam już swoje lata i nie wszystko mogę zapamiętać. Twój "Planer" jest taki elegancki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wcześniej też tak robiłam - wszystko zapisywałam w kalendarzu książkowym. Czasami kalendarz wystarczy. Planer - to sprawdzenie: ile czasu poświęcam na rozmaite zajęcia. To też nauka dyscypliny, której mi często brakuje. Pozdrawiam serdecznie :))
UsuńPodziwiam, fajny pomysł... Jakoś nie mogę się przekonać do planerow, korzystam ze ściennego kalendarza, w którym zapisuję obowiązki, a reszta czyli to co w głowie to same przyjemności.:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Też długo nie mogłam się przekonać do planera, ale dojrzałam do tego, bo okazało się że czasu ciągle mało - nawet na przyjemności i muszę go dobrze rozdzielić i zorganizować. Ściskam !!!
UsuńUlu,jestem pełna podziwu. Bardzo podoba mi się Twój Planer!!!
OdpowiedzUsuńNiestety, z systematycznością u mnie jest na bakier. Nie mam żadnej tablicy czy karteczek na lodówce jak to widzę u swoich przyjaciółek. One prowadzą też zeszyty w których zapisują wydatki w rozbiciach na: jedzenie, odzież, gospodarstwo domowe, opłaty, rozrywka. Dla mnie to pracownice Gusu! Na takie rzeczy nie mam czasu i jestem zbyt leniwa.
W torebce noszę kalendarzyk i notesik w którym zapisuję ważny termin a w domu przenoszę do kalendarza ściennego i wszystko mam pod kontrolą.
Serdecznie pozdrawiam:)
Widać, że żyjesz spokojniej niż większość ludzi. Może i ja kiedyś do tego dojdę. Chciałabym bardzo. Mam za dużo obowiązków i wiele pasji. Chciałabym znaleźć czas na wszystko. Mam nadzieję, że planer pomoże mi zweryfikować te moje sprawy.
UsuńKiedyś też prowadziłam rejestr wydatków, ale to było dawno - na początku mojego małżeństwa, a potem jak dzieci były małe. Później już sama ogarniałam jak dysponować pieniędzmi. Pozdrawiam cieplutko :)
Super sprawa z takim planowaniem i Twoje początki są obiecujące. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Olu :)))
Usuńświetnie, podziwiam ;>
OdpowiedzUsuńPodobają mi się takie planery, ale są kompletnie nie w moim stylu, jeśli chodzi o planowanie ;) Ja muszę mieć zwykły kalendarz z podziałem na dni, wszystkie strony identyczne i koniec. U mnie ma być konkretnie. A wyżywam się artystycznie gdzie indziej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha ! Jasne ! Każdy ma swoją wizję i swoje potrzeby. Mnie te różne zdobienia i malunki też nie są potrzebne. Na razie próbuję z planerem, ale nie wiem jak długo będę mu wierna. Pozdrawiam :)
Usuńświetna organizacja :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie wiem czy udałoby mi się prowadzić taki planer ale spróbować można. Mam tysiące zapisków na karteluszkach co i kiedy . Może warto to poukładać ...;)
OdpowiedzUsuńKarteczki mogą się zagubić. Pewnie każdy musi znaleźć swój własny sposób na organizację życia i poukładanie obowiązków. Ja ciągle szukam i próbuję nowych rzeczy.
UsuńTaki planer to chyba dobra rzecz dla ludzi konsekwentnych . Niestety ja raczej nie działam zgodnie z planem :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńHmmm… no tak. Ja potrzebuję czasem sama sobie dać przysłowiowego "kopa". Potrzebuję się jakoś motywować i tyle. Pozdrawiam :)
UsuńPodziwiam Cię za taki pomysł. Bo aby miało to sens trzeba być konsekwentnym i systematycznie prowadzić zapiski. U mnie oprócz kalendarza (niewielki) jest jeszcze korkowa tablica. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy będę systematyczna. Na razie staram się i jest dobrze. Planer pomaga mi w organizacji mojego czasu. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMoje uznanie!
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo systemtyczną i zorganizowaną osobą. I utalentowaną oczywiście.
:-)
Dziękuję ! Nie jestem taka systematyczna jak by się mogło wydawać, ale ciągle próbuję. Ściskam :))
UsuńŚwietny ten Twój planner! Ja jakoś nie potrafię korzystać z kalendarzy itp., próbowałam już kilka razy i nic z tego. Ale dzięki Tobie podejmę to wyzwanie jeszcze raz, zmobilizowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki ! Może po prostu nie potrzebujesz kalendarza ani planera ? Nie każdy ma taką potrzebę. Niektórzy żyją spontanicznie z dnia na dzień.
UsuńMimo wszystko cieszę się, że stałam się dla Ciebie inspiracją. Pozdrawiam :)
Ulu zatkało mnie... ale Ty jesteś "ogarnięta " Ja swoje założenia ogarniam blogiem choć mam takie wyrzuty poco to robię publicznie - ale założenia mobilizują a gdzieś trzeba je zapisywać by móc do nich powracać ...świetny plan działania sobie tworzysz koniecznie musisz za jakiś czas się realizacją podzielić. Tak trzymaj Ulu powodzenia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ojejku ! Beatko... ja nie wiem co powiedzieć. Ty mi takie komplementy mówisz, a ja chyba na to nie zasługuję ?
UsuńWiesz, dojrzewam do pewnych rozwiązań i chyba się starzeję, bo mam nieodparte poczucie, że czas mi ucieka i jest go coraz mniej. Od czasu do czasu potrzebuję trochę dyscypliny, więc sama sobie ją funduję - w postaci planera, który ma mnie zmobilizować do systematyczności w wykonywaniu wymyślonych przez siebie zadań.
Dziękuję Ci za każde słowo :)) Ściskam :))
Bardzo ładny Ci wyszedł. Mnie wystarcza zwykły kalendarz nauczycielski. Ale lubię czytać o takich pomysłach :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję Aga ! Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńO ciekawe! Ciekawa jestem jak bardzo to poprawi osiąganie celów? Ja od wypadku jestem nieobliczalna, działam przeważnie impulsywnie, niewiele planując. Ale to pewnie dlatego, ze nigdy nie wiem na co starczy mi sił, a nie chcę myśleć, ze znów coś mi się nie udało, jestem słaba itd. Ale kiedy wyzdrowieję chętnie wypróbuję dobre sposoby. Np. teraz mam rehabilitację i nawet na ulubione tai chi nie mam siły, przez to ranne wstawanie. Nie sądziłam, że tak będzie, niestety, no co poradzić. Uściski serdeczne :-)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że być może właśnie dlatego jesteś szczęśliwsza, że żyjesz bez planowania i bez "spinania się" ?
UsuńMam nadzieję, że dzięki planowaniu uda mi się wygospodarować czas na czynności, na które zwyczajnie mi go nie starcza, na przykład czytanie książek. Zawsze odkładam to na plan dalszy, i dalszy, i jeszcze dalszy, bo coś innego jest ważniejsze :) Pozdrawiam Marzenko !
Pomyślałam i ja o tej praktycznej stronie prowadzenia takiego kalendarza. Dla odmiany zaczęłam pisać, tak jak przy diecie,co ja robię i kiedy. Chciałam sprawdzić, czy nie marnuję jednak czasu. Bo co innego odpoczywać, oglądając jakiś dobry film, a co innego gapić bezmyślnie w fv. Na szczęście okazało się,że robię dużo, tylko powoli. To mnie bardzo ucieszyło :-))) Ale najbardziej się cieszę, że pewne rzeczy już mi weszły w krew. Muszę medytować, muszę ćwiczyć i jeść odpowiednie produkty. Okazało się, że to wszystko wpływa na pracę mózgu i odnawianie układu nerwowego i umysłu. I wszystko się pomyślnie układa :-) Chociaż teraz wirus spędza mi radość bo mam rodzinę na Sardynii i na Sycylii, uch :-(
UsuńTakie notatki przy diecie są bardzo potrzebne. Wiem coś o tym, bo kiedyś się tym interesowałam. Myślę, że każda metoda jest dobra, jeśli okazuje się pomocna i prowadzi nas do wyznaczonego celu. Buziaki :))
UsuńNigdy nie byłam dobra z planowania - jakoś mi to nie wychodzi. Kiedyś pracowałam w czeskiej firmie, gdzie plan był podstawą , oj ile ja się nakręciłam ... w końcu zwolniłam się, bo miałam wrażenie, że sam plan był ważniejszy od pracy ;) Może to mnie tak zniechęciło? Nie wiem...
OdpowiedzUsuńA to ciekawa historia ! Planowanie jest ważne, ale nie aż tak, by było ważniejsze niż osiągnięte cele.
UsuńTakie planowanie chyba systematyzuje dużo spraw. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńDzięki Krysiu ! Pozdrawiam :)
Usuńłał, świetny efekt końcowy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZachwycił mnie Twój planer, Ulu.
OdpowiedzUsuńJest wyjątkowy, bo samorobny i Twój.
Super pomysł z tymi ikonkami na temat wykonywanych zadań.
Świetna robota, niech Ci służy i pomaga systematyzować pracę.
Ps. Jakie cudne kaktusy narysowałaś!
Bardzo dziękuję za te słowa ! Jeśli chodzi o kaktusy to muszę się przyznać, że pomogły mi w tym pieczątki, kupione przez moją córkę w Holandii. Pozdrawiam :)
UsuńOjej :-D Przypomniało mi się, że kiedyś naprawdę nie miałam na nic siły i głównie leżałam, oj. Czasem tak bywa, dobrze, że to przeszło. Okazuje się, że odbudowa komórek nerwowych jest niezależna od woli, po prostu jednym się tworzą, a niektórym nie np. po takim udarze. Strasznie skomplikowane ;-) człowiek z jednej strony wierzy w cuda, a z drugiej, sam sobie chce wypracować sukces, hehe ja uważam ,że mam ogromne szczęście, taki cud,że mi się udaje tyle wypracować :-D Buziaki :-D
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za tyle silnej woli. Czytam teraz książkę pt." Szlag mnie trafił ". Jest to prawdziwa historia o młodej kobiecie, która miała udar z zespołem zamknięcia. Polecam każdemu tę książkę !
Usuń