środa, 22 października 2025

W szponach depresji

 Hej Kochani ! Jak się macie ? Czy jesień Wam się podoba ?

Dzisiejszym wpisem mogę tylko potwierdzić, że długo mnie tu nie było.  Od pewnego czasu myślę o tym, by wrócić do pisania na blogu i powiem Wam, że powroty nie są łatwe. Odwykłam od regularnych wpisów i nie bardzo wiem od czego zacząć.

Cały czas próbowałam jakoś żyć. Wydawało mi się, że zaczynam więcej myśleć o sobie i uczę się dbać o własne wnętrze, lecz nie zauważyłam, że  zrezygnowałam z moich pasji, kontaktów ze znajomymi, z tego, co lubiłam i co czyniło mnie szczęśliwą. Nie potrafiłam już cieszyć się spontanicznie z każdego dnia. Posmutniałam, choć wtedy wcale tego nie zauważyłam. 

Dopiero, gdy zaczęłam gubić klucze i inne przedmioty, nie potrafiłam  skupić się na wykonywanej czynności i ciągle bałam się, że coś zawaliłam - zdałam sobie sprawę, że moim wrogiem jest depresja i sama sobie z nią nie poradzę. 

Dziś dzielę się tym z Wami, ponieważ na depresję może zachorować każdy. Może ona być wynikiem problemów, z którymi nie potrafimy sobie poradzić, przewlekłego stresu, kompleksów, śmierci bliskiej osoby bądź uzależnienia.

Różnica między zwykłym przygnębieniem a depresją nie jest wyraźna. Smutek po pewnym czasie sam mija. Natomiast depresja jest problemem złożonym, który potrafi sparaliżować codzienne życie i zazwyczaj nie przechodzi sama. Należy ją leczyć jak każdą inną chorobę. Jeśli przygnębienie utrzymuje się co najmniej 2 tygodnie - należy zgłosić się do lekarza. 

Objawy mogą być bardzo różne, np.:

- smutek, brak powodów do radości,

- utrata zainteresowań zajęciami, które kiedyś sprawiały przyjemność,

- brak koncentracji, umiejętności skupienia uwagi,

- zaburzenia snu,

- brak apetytu, 

- obojętność,

- niechęć do wykonywania codziennych czynności,

- lęk lub ataki paniki,

- płaczliwość, drażliwość, poczucie wewnętrznego napięcia, niepokoju,

- poczucie winy i bezradności,

- obniżone poczucie własnej wartości, 

- obsesyjne drążenie bolesnych doświadczeń i myśli,

- pogorszenie pamięci, 

- unikanie znajomych,

- ciągłe martwienie się,

- objawy somatyczne, np. ból brzucha, biegunki, zaparcia, suchość błon śluzowych jamy ustnej,

- myśli o śmierci.

Jak było u mnie ? Oczywiście początkowo nie wiedziałam, że mam do czynienia z depresją. Nie dostrzegałam mojego przygnębienia i obojętności. Żyłam jak w amoku - zajęta nie moimi sprawami. Cały czas byłam dostępna dla innych, nie dla siebie. Odrzuciłam moje pasje. Nie miałam ochoty spotykać się ze znajomymi. Po pewnym czasie zdziwiło mnie, że nie potrafię skupić się na oglądanym filmie lub czytanej książce, lecz nadal nie wiązałam tego z depresją.

Któregoś dnia pojechałam do miasta i nie zamknęłam domu. Gdy wróciłam - nie mogłam w to uwierzyć, że drzwi są otwarte. Innym razem zgubiłam klucze i  nie skojarzyłam, że mogą być w kieszeni bluzy, której rzadko używałam. Znalazłam je przypadkiem po dwóch miesiącach.

Zgubiłam też tablet ...rozpłakałam się i wpadłam w panikę. Nie wiedziałam, co mam robić. Urządzenie w ogóle się nie zgubiło - przez kilka dni leżało na stole w salonie, przykryte małą torebką prezentową. 

Dopiero te sytuacje uświadomiły mi, że coś ze mną jest nie tak, jak powinno być. Byłam przerażona. Umówiłam się na wizytę do lekarza psychiatry, który zdiagnozował u mnie depresję. Uczestniczę również w terapii indywidualnej. 

Nie daję się ! Chcę żyć świadomie i cieszyć się życiem !


Według WHO na depresję choruje 264 mln ludzi na świecie, co stanowi 3,8% całej populacji.

Na zaburzenia psychiczne cierpi 970 mln ludzi.

3 mln zgonów rocznie jest spowodowane spożywaniem alkoholu, co często prowadzi do problemów ze zdrowiem psychicznym.

W ciągu ostatnich 20 lat liczba osób z zaburzeniami lękowymi wzrosła o 16 %.

Depresja jest uleczalna ! Im szybciej zacznie się działać, tym większe są szanse na powrót do normalności. Farmakoterapia, psychoterapia i wsparcie bliskich - to 3 główne czynniki zdrowienia. 

Trzeba pamiętać o tym, że efekty leczenia nie są natychmiastowe. To proces, który przebiega stopniowo. 

To tyle, co chciałam Wam dziś powiedzieć. Nie obiecuję, że będę tu regularnie, ale cieszę się, że zrobiłam pierwszy krok prowadzący do powrotu.






45 komentarzy:

  1. Droga Ulu! Myslę, że bardzo dobrze rozumiem to, o czym tu napisałaś. Odczuwam podobnie wiele spraw u siebie i widzę też, iż coraz wiecej osób ogarnia podobny stan. Jednak wcale mnie to nie dziwi. Od kilku lat bombardują nas zewsząd złymi wiadomościami, zastraszają, wpędzaja w poczucie totalnej niepewnosci i chaosu. Nic nie jest już takie jak kiedyś. Świat, życie, codziennosć zmienia się bezustannie. I trudno sie w tym wszystkim odnaleźć, nie zagubic siebie, swojego sensu istnienia i poczucia radosci z życia...Co robić, jak sobie z tym poradzić?
    Tak jak napisałaś depresja jest chorobą uleczalną. I trzeba wierzyć, iż z czasem na tym pochmurnym nieboskłonie zycia pojawią sie cudowne promienie, które warto dostrzec i sie ich przytrzymać. To trudne, ale możliwe, bo zycie trwa, bo daje kolejne szanse, bo przecież po coś jest to wszystko. Nawet ta depresja jest po cos. Moze to lekcja uważnosci, lepszego zrozumienia siebie i innych? Moze to taki etap w żyiu poza którym będziemy lepsi, silniejsi, a jednocześnie wrażliwsi? Sama nie wiem Ulu, ale chcę Ci powiedzieć, że mimo wszystkich negataywnych zdarzeń, mimo smutków i uczucia bezsilnosci gdzieś tam głęboko wierzę, że moze byc lepiej, że będzie lepiej, że świat poza tym pozornym chaosem ma w sobie jakaś dobrą myśl przewodnią, coś ku czemu warto isć.
    Podrawiam Cię i uściskuję mocno i tkliwie, życząc byś odczuła w sobie ten promień, tę iskierkę nadziei i celu. By życie wróciło na dobre tory. By po prostu znowu było dobrze! Wszak wielu z nas tego pragnie, tego potrzebuje, jesteśmy do siebie tak podobni!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ! Dziękuję Ci Olgo za słowa wsparcia ! Borykam się z tym już wiele miesięcy. Udawałam, próbowałam... myślałam, że jest dobrze lub dobrze będzie. Nie obyło się jednak bez leczenia i psychoterapii. Teraz jest już lepiej , bo powoli wracam do życia. Zatęskniłam za blogiem i moją rodziną blogową. Dobrze, że jesteś !!! Ściskam :)))

      Usuń
  2. Uleńko, a ja myślałam, że to pasje właśnie Cię tak zaabsorbowały!
    Najważniejsze, że zdałaś sobie z tego sprawę i zrobiłaś wiele ku uzdrowieniu.
    Kibicuję Ci bardzo, nie wyobrażam sobie Ciebie przygnębionej i wycofanej z życia.
    Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci ! Bardzo miło mi czytać słowa od Ciebie ! Stęskniłam się za moją blogową rodzinką, a wcześniej myślałam, że już tu nie wrócę. Co za głupota by to była ?! Ściskam Cię i pozdrawiam :))

      Usuń
  3. Ulu jak dobrze, że jesteś i fajnie że się przełamałaś i piszesz, bo każde otwarcie się to krok by było lepiej. Wygadanie się jak i terapia, inne myśli, które nam ktoś przełoży- czynią cuda. Tak niestety wiele spraw trzeba przerobić, by się odnaleźć i poczuć nową werwę. Ja też zmagałam się, a może i zmagam z pewnym problemem, który nie do końca przerobiłam - przetworzyłam. Nasza psychika to skomplikowana sprawa - kochana nie daj się i trzymam kciuki byś swe myśli miała skierowane tylko w dobrą stronę :) Prześliczny masz kawałek ogrodu i cudne marcinki :) pozdrawiam i ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Beatko, że jesteś ! To prawda - psychika człowieka jest skomplikowana. Zawsze najtrudniejsze mi się wydaje to, że sami nie dostrzegamy, że coś złego się z nami dzieje. Czasem inni ludzie jako pierwsi zauważają w nas zmianę. To takie dziwne. Ja długo opierałam się, oszukiwałam samą siebie, że jest dobrze. Nie planowałam, żeby pisać na blogu o depresji. Wyszło to spontanicznie w momencie, gdy poczułam, że chcę wrócić na bloga. Palce same uderzały w klawiaturę, otworzyłam się i poszło... a temat jest ogólnie ważny. Pozdrawiam Cię Beatko i ściskam :))

      Usuń
  4. Ula!
    Dobrze, że jesteś znowu z nami. Doskonale wiem o czym piszesz. Życzę Ci wszystkiego najlepszego i ściskam Cię mocno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, kochana ! Jak bardzo cieszę się, że jesteś ! Ściskam mocno i pozdrawiam :)))

      Usuń
  5. Uleńko jak ja wiem o czym piszesz. Znam to z autopsji. Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze, wytrwałości w walce z chorobą, bo to jest walka. Przytulam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za to, że jesteś, za Twoją życzliwość i Twoje słowa. Ściskam ❤️

      Usuń
  6. Dobrze, że jesteś Ulko. Komentarze i serdeczność na blogach pozwalają przetrwać gorszy czas. Ja też od ładnych kilku lat zmagam się m.in. z tą chorobą. Niestety depresja ma to do siebie, że wraca. Najgorszy czas to jesień i wiosna, także silne wiatry nasilają dolegliwości, choć każdy ma inaczej. Dużo zdrówka i wszelkiego dobra. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ci, kochana ! Zgadzam się z Tobą - serdeczność na blogach to wspaniała sprawa. Dlatego człowiek chętnie tu wraca. Dla mnie jesteście moją blogową rodziną. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  7. Dobrze, że wróciłaś do blogowania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu ! To mój krok do przodu, więc mam nadzieję, że idzie ku dobremu. Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Otarłam się o ten stan. Dobrze mieć kogoś bliskiego kto zrozumie. Wracaj do nas :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Alicjo ! Zgadzam się z Tobą. Mam dobrych, szczerych ludzi, którzy trwają przy mnie i zawsze mogę na nich liczyć. Jestem za to bardzo wdzięczna. Pozdrawiam ciepło :))

      Usuń
  9. Depresja to okropny stan, wiem coś o tym. Dobrze że jesteś, szukałaś gdzieś pomocy? Trzymaj się cieplutko, jesteśmy z Tobą ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że jesteś ! Małymi krokami idę do przodu. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  10. Choruję na depresję od 22 lat. To dość, żeby wiedzieć, przez co przechodzisz. Jesteś jeszcze chorobowo "młoda stażem", więc masz szansę na wyleczenie. U mnie jest dużo lepiej, niż bywało dawiej, ale wciąż uczęszczam na psychoterapię i zażywam leki. Zobaczymy, co będzie dalej, w tej chwili nie w głowie mi myslenie o sobie, bo muszę myśleć o mamie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za zrozumienie. Znam osobiście osobę, która też od wielu lat choruje i świetnie sobie radzi w życiu. Ma dobrze dopasowane leki. Ja już wcześniej miałam epizody depresyjne, ale leczenie nie było dobrze dobrane, a potem lekarka odeszła...a ja poczułam się lepiej i sądziłam, że już nie potrzebuję pomocy. Jednak choroba wróciła i wiem, że bez wsparcia i fachowej pomocy nie poradziłabym sobie. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  11. Ula- rozumiem Cię doskonale - po śmierci męża wpadłam w jakieś takie odrętwienie ( to było lato 2019rok, odszedł w 2 dni po naszej 55 rocznicy ślubu) i dopiero teraz, w tym roku nieco mi się psychika poprawiła. Na siłę wstawiałam notki na blog, (z tym że równolegle pisałam sobie a muzom bo mało kto to o tym wiedział) opowiadania na drugim blogu. To tak na przypomnienie sobie , że życie jednak nie jest romansem z zagwarantowanym happy endem. I wiem, że każdego z nas coś jednak dołuje a mimo tego życie dookoła nas toczy się w swoim rytmie i my nawet mocno zdołowani z czasem jednak doznamy złagodzenia bólu który powstał w naszej psychice. Pisz blog nadal, nawet nieregularnie, to jednak pomaga- to takie powolne powracanie do tego co się w powszechnym zwyczaju nazywa "normalnym życiem". I koniecznie rób jak na jakiś czas kartki - jesteś bardzo utalentowaną kobietą i twórz- twórczość zawsze pomaga w powrocie do stanu przed depresją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie było u mnie z wstawianiem wpisów na blogu - od czasu do czasu, by tylko mieć jakikolwiek kontakt z Wami. Nie jest łatwo dostrzec u siebie problem natury psychicznej. Prędzej zobaczymy, że ktoś ma problem, niż dostrzeżemy go u siebie. Bardzo dziękuję Ci, że się podzieliłaś swoim doświadczeniem :) Mam jeszcze ochotę na twórcze życie ! Pozdrawiam ciepło :))

      Usuń
  12. Dziękuję za odwagę napisania o tym.
    Dużo odwagi, sił i wytrwałości.
    Moc serdeczności i oczywiście z cierpliwością czekam na kolejne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! Pomysł podzielenia się tym wpadł mi do głowy zupełnie spontanicznie. Pomyślałam, że lepiej będzie, żebyście wiedzieli dlaczego jestem tu tak rzadko. Dziękuję za Twoją obecność ! Pozdrawiam i ściskam :)

      Usuń
  13. Trudne bywają powroty, szczególnie gdy zmagamy się z choroba tak podstępną jak depresja. Najważniejsze, że widzisz poprawę...Ściskam, życząc zdrowia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli się ogarniam i widzę już tego efekty. Dziękuję za każde słowo Anetko :)) Pozdrawiam :))

      Usuń
  14. I co tu napisać....w takiej chwili? No nie wiem...jestem w rozterce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a jaka to chwila ? To nie koniec świata, żeby aż zabrakło słów. Ludzie chorują na różne choroby i skrywają sekrety przed całym światem. Ja postanowiłam podzielić się tym, bo nie chciałam dłużej ukrywać powodu mojej nieobecności na blogu - po prostu ! Od razu czuję się lepiej.

      Usuń
  15. Jak to dobrze, że poszłaś po pomoc do specjalisty. Mam znajomą, która odmówiła pomocy psychiatry i jej życie to koszmar. Nijakim sposobem nie można jej pomóc, bo tej pomocy nie chce. U Ciebie na pewno wszystko będzie dobrze. Ściskam mocno i życzę wszystkiego co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za Twoje słowa ! Jestem raczej świadomą osobą, pomimo, że przez jakiś czas nie zauważałam problemu. Pozdrawiam cieplutko :))

      Usuń
  16. Jejku, Ula... :( Nawet przez myśl nigdy mi nie przeszło, że możesz zmagać się z depresją. Wydawałaś się zadowolona z życia i spełniona, więc Twojej nieobecności na blogu absolutnie nie łączyłam z tą chorobą. Zrzuciłam to na karb przepracowania, zbyt małej ilości wolnego czasu – blog przecież nie raz przegrywa z naszym prawdziwym życiem. Przykro mi, że Cię to spotkało, ale jednocześnie bardzo się cieszę, że zebrałaś się na odwagę i nam o tym wszystkim napisałaś. To ważne, by poruszać ten temat, aby inni dotknięci przez depresję nie czuli się wyalienowani i jeszcze bardziej nie pogrążali się w swoich negatywnych myślach, bo przecież "wszyscy wokół świetnie sobie radzą i mają takie fajne życie".
    Myślę, że większości z nas doskonale znane są wspomniane przez Ciebie objawy. Wielu zapewne codziennie się z nimi boryka, tylko o tym głośno nie mówi...
    Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam Cię serdecznie.
    Raz jeszcze dzięki za to, że podzieliłaś się z nami swoimi przeżyciami. Ściskam Cię i przesyłam mnóstwo pozytywnych myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ci kochana !!! Widzisz, nie dałam po sobie poznać... bo w depresji tak jest, że człowiek zakłada "maski" i ukrywa problem przed całym światem. Na blogu widzisz tylko cząstkę mnie i mojego życia. Nigdy nie wiemy, co tam w środku drzemie w człowieku. Spontanicznie postanowiłam napisać o tym, bo poczułam, że już mogę to zrobić. Przy okazji - jak zauważyłaś - jest to ważny temat, bo na pewno wiele osób zmaga się z depresją, ale niewielu się do tego przyznaje. Ja też długo myślałam, że nie ma się czym chwalić, bo to nie jest łatwe i nie każdy zrozumie... Jednak przestrzeń blogowa jest dla mnie takim miejscem, w którym potrafię zdobyć się na odwagę mówienia o różnych sprawach. Teraz jest mi lżej. Dziękuję za Twoje słowa otuchy oraz za to, że jesteś :)) Ściskam :)))

      Usuń
    2. Zgadza się – to niełatwy temat i wcale nie dziwię się, że chorzy nie obnoszą się z nim niczym ze sztandarem. Mam wrażenie, że jako społeczeństwu bardzo brakuje nam empatii i ogólnie inteligencji emocjonalnej. Wielu nadal wyśmiewa problemy innych, a depresję uważa za wytwór leniwych.
      Skoro już Ci lżej na duszy, to bardzo mnie to cieszy!

      Usuń
    3. Podpisuję się pod każdym słowem Taity.
      Dziękuję, że znalazłaś w sobie taką odwagę i siłę, by podzielić się z nami depresją. To zdradliwa choroba, patrząc na Twój blog - Twoje pasje i moc aktywności - depresja byłaby ostatnią rzeczą, jaką wytłumaczyłabym Twoją przerwę w blogowaniu... Prędzej przepracowanie, nadmiar obowiązków lub oddanie się sztuce, ogrodnictwu...
      Jakie to smutne, nawet straszne, że depresję tak łatwo "przeoczyć".
      Na szczęście Ty, Ula, jesteś świadoma, zawalczyłaś o siebie, sięgnęłaś po pomoc, poszłaś do specjalisty i jest już lepiej, wracasz do życia, do codzienności, do swoich pasji. Ale tak sobie pomyślałam, patrząc na przytoczone przez Ciebie statystyki, ile ludzi nie prosi o pomoc, unika jej, zaprzecza chorobie... Zwłaszcza młodych ludzi...
      Dbaj o siebie, kochana, proszę! Może troszkę wolniejsze tempo, mniej obowiązków? Jeśli się da, to pewnie pomógłby odpoczynek.
      I przepraszam, jeśli to zabrzmiało moralizatorsko, bo nie było to moim zamiarem. Pisałam wyłącznie z intencji troski.
      Niech słonko Ci świeci w ogródku i w serduszku!

      Usuń
    4. Kochana Emilko ! Podzieliłam się tym z Wami, bo miałam taką potrzebę. Nie chciałam ciągle wymijająco tłumaczyć mojej absencji na blogu. Bardzo dziękuję Ci za słowa wsparcia. Uczę się żyć według moich własnych potrzeb i rozpoznawać co dla mnie jest dobre. Terapia jest bardzo pomocna.
      Każde słowo przyjmuję do serca, bo wiem, że nie masz złych intencji. Wszystko jest dobrze i nie zabrzmiało morakizatorsko. Co więcej ? - zgadzam się z Tobą, że przydałby mi się odpoczynek od niektórych aktywności. Cieszę się, że jesteś. Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  17. Hej, każdemu zdarzają się chwile smutku , wątpliwości itd. Zostaw je daleko za sobą . To najlepsze co możesz zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niech ta choroba przebiega jak najłagodniej. Obyś trafiała na dobrych specjalistów, bo takowych coraz mniej. Trzymaj się dzielnie, ufaj, że będzie tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Basiu :) Sądzę, że trafiłam na bardzo dobrych specjalistów. Dziękuję za Twoje słowa wsparcia. Pozdrawiam :)

      Usuń
  19. Tak, jesień mi się podoba, to moja ulubiona pora roku.

    Depresję miałam od gimnazjum, wtedy pojawiły się pierwsze myśli samobójcze. Walczyłam z tym jeszcze w liceum, ale nie chciałam przyjmować leków i zrezygnowałam z pomocy.
    Wtedy nie było jeszcze tak źle.

    Później przez lata miałam taki okres w życiu, że depresja nie była widoczna i zapomniałam o niej.
    To były dobre lata, pełne powodzenia, układałam sobie życie.

    Przyszedł jednak czas po latach, że było już tak źle, że zdecydowałam się na śmierć. Pomocy nie miałam znikąd, a najbliższa osoba miała to gdzieś.

    W kulminacyjnym momencie poszłam na most nad autostradą. Stanęłam nad pasem, na którym pędziły tiry i postanowiłam skoczyć.
    Wtedy zawołałam do Boga, zrób coś, albo zaraz się spotkamy. (Choć doskonale wiedziałam, dokąd idą samobójcy).
    I nagle poczułam fizycznie oderwanie balastu ze mnie. Coś jakby ciężki wór oderwał się od moich trzewi, poczułam to oderwane z brzucha. Nagle cały ból odpuścił, przestałam odczuwać cierpienie. Odskoczyłam od barierki mostu i powiedziałam: co ja tu robię? Co ja chciałam zrobić?
    Byłam tym lekko przerażona.
    Od tamtej pory nie mam depresji, Bóg mnie uzdrowił za zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ! Nie spodziewałam się przeczytać tutaj tak cudownego świadectwa. Ogromnie dziękuję Ci, że się tym ze mną podzieliłaś. Wiesz, żadne słowa wsparcia tak nie podnoszą na duchu jak usłyszenie czyjejś prawdziwej historii, choćby była ona straszna, smutna czy przerażająca i dotykała najgłębszych zakątków naszego ciała i ducha. Twoje świadectwo utwierdza mnie w tym, że idę dobrą drogą.
      Miałam podobnie jeśli chodzi o depresję, choć nigdy nie stałam na moście. Już kilka lat temu leczyłam się, ale zdawało mi się, że objawy minęły i już jest dobrze. Niestety po latach wróciła... tak, że stałam się zupełnie bezradna. Były sytuacje kiedy krzyczałam na bliskich, szybko się denerwowałam, a po chwili wiedziałam, że nie powinnam była się tak zachować. Kompletnie nie umiałam sobie radzić ze swoimi emocjami. Chciałam, żeby to się skończyło. Chciałam rozpędzić się autem i nie żyć...
      Bóg jest wielki i miłosierny, a wiara czyni cuda ! Dziękuję Ci, Aniu :) Ściskam mocno :)))))

      Usuń
  20. Ula... mój wielki szacunek za odwagę i podzielenie się własną historią będącą świadectwem, jak okropnie podstępną chorobą jest depresja, która może dopaść każdego człowieka. Choć mamy różne progi wrażliwości, to zapalnikiem mogą być wydarzenia niespowodowane w żaden sposób przez nas. Bardzo poruszyły mnie Twoje słowa, że cały czas byłaś dostępna dla innych, nie dla siebie... Najważniejsze, że zwróciłaś się o fachową pomoc. To Twój wielki zasób! Zbyt wielu ludzi wypiera oczywiste sygnały, co tylko prowadzi do nasilenia choroby...
    Życzę Ci dużo siły, życzę uzdrowienia. Przesyłam moje wsparcia i najczulsze uściski...
    Do usłyszenia...
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Anitko ! Nie wiem co mi strzeliło do głowy, by o tym napisać. Zrobiłam to spontanicznie. Chciałam wrócić do blogowania i jednocześnie było mi wstyd, że tak rzadko tu bywam.Poczułam, że chcę się tym z Wami podzielić.
      Nikt nie jest idealny i moje życie to blaski i cienie.
      Bardzo doceniam to, że jesteś :) Pozdrawiam cieplutko ❤️

      Usuń
  21. Dziękuję, że się z nami podzieliłas Ulenko. Bardzo mi przykro, że Cię to dotknęło. Straszny stan, który jest mi dobrze znany. Kiedyś też cierpiałam na depresję i długo trwało zanim stanęłam na nogi z pomocą psychiatry i psychologa. Często bywam przygnębiona, dokładnie od śmierci mojej mamy w dobie pandemii. Okres pandemii był najgorszy. Mam nadzieję że już wszystko będzie u Ciebie dobrze. Najważniejsze to trafić na dobrych specjalistów którzy naprawdę pomagają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, Kasiu :) Zauważam, że powoli wracam do siebie. Napisałam o tym, bo nie chciałam już tego dłużej ukrywać i ciągle tłumaczyć się dlaczego tak żadko bywam na blogu. Pozdrawiam cieplutko :))

      Usuń

Za każdy komentarz bardzo dziękuję :)))