Serdecznie witam moje nowe obserwatorki !!!
Ostatnie słoneczne dni jesieni wykorzystałam na drobne malowanie mebli na tarasie. Owładnęły mną szarości, więc ciągle dokupuję szarą bejcę. Co będzie dalej - nie wiem ?! Dom jest w trakcie remontu i urządzania, zatem na pewno jeszcze wiele w tym temacie będzie się działo.
Tym razem przerobiłam na szaro podstawę lampy podłogowej i krzesełko.
Noga lampy - przed...
... i całość po malowaniu.
Metamorfozę przeszło też bardzo stare i zniszczone krzesło, które wypatrzyłam w kotłowni mojego zakładu pracy. Tam było ono właściwie niepotrzebne. Czasem tylko zastępowało drabinę, a teraz stoi w mojej łazience i można na nim położyć ręcznik lub ubranie.
Nigdy nie przypuszczałam, że życie na wsi stwarza nowe możliwości rozwijania swoich pasji oraz że tyle dzieje się nowych rzeczy , o których wcześniej nie miałam pojęcia. Stawia przed nami nowe wyzwania i wywołuje nowe, nieodkryte dotąd emocje. Posiadanie trzech psów to już jest wyzwanie, a do tego jeszcze koty...
Okazało się, że nasz Oli bardzo źle znosi strzyżenie, a właściwie to w ogóle nie daje się ostrzyc, a na widok maszynki czy nożyczek szczeka, ucieka i nawet nie ma mowy, żeby się do niego zbliżyć.
Dlatego też musieliśmy zawieźć go na strzyżenie w uśpieniu. Udało się ! Pies zadowolony i my też !
Tu - przed...
... a tu po strzyżeniu.
Na koniec dzielę się z Wami smutną wiadomością. Pożegnaliśmy naszą małą koteczkę Astrę. Wpadła ona pod koła naszego samochodu, czego skutkiem był złamany kręgosłup. Mimo naszych usilnych starań i jej chęci życia, nie udało się jej uratować.
Żegnaj ślicznotko... nie sądziłam, że tak się do ciebie przywiążemy i tak mocno pokochamy...
Szkoda koteczka, to bardzo smutne....bardzo podoba mi się krzeslo z kotłowni, ma ciekawe oparcie...nieraz takie skarby sie poniewieraja, a mozna z nich stworzyć naprawdę interesująca rzecz...pozdrowienia Ulu :-)
OdpowiedzUsuńDzięki Jolciu :)) Pozdrawiam :))
UsuńJak mi przykro z Kotkiem :( eh życie potrafi być beznadziejne.... Piesek jest cudny, a krzesło bardzo mi się podoba , ale mi smtno z tm kotkiem :(
OdpowiedzUsuńWidzisz, Szymko, co my przeżyliśmy ? Były to bardzo trudne dni dla nas. Syn nie mógł nawet skupić się w szkole... Wszyscy myśleliśmy cały czas o koteczce...
UsuńSzkoda kici...
OdpowiedzUsuńAle Twoje twórcze zmagania godne podziwy!
Szary to nie moja bajka...ale lubię go oglądać u innych :)
Mam nadzieję, że kiedyś pokażesz w szerszej perspektywie odnowione detale :)
Pozdrawiam ciepło :)
ps. fajne życie na wsi ;) inne od miejskiego...zupełnie!
Życie na wsi ciągle nas czymś zaskakuje. Pozdrawiam :))
UsuńNiestety koty tak często wpadają pod samochód. Są nieostrożne, biegną wprost pod koła, jak oślepiony zając.Szkoda Kici...
OdpowiedzUsuńUla, to radość urządzać dom i samej odnawiać meble.Super lampa! Krzesła także:)
Żal zwierzaka, mam taką ufną psinkę, że jej nie spuszczam z oka bo jest bardzo nieostrożna!
OdpowiedzUsuńKotka żal...:( Metamorfozy rewelacyjne!! Szara bejca mówisz? chyba będzie na mojej liście zakupów:)
OdpowiedzUsuńKotka żal...:( Metamorfozy rewelacyjne!! Szara bejca mówisz? chyba będzie na mojej liście zakupów:)
OdpowiedzUsuńKrzesło śliczne! Ale Oli po strzyżeniu jest brzydszy, niestety, Natomiast kotkowi współczuję. Mieliśmy kiedyś podobną sytuację.
OdpowiedzUsuńHa ha ha !!! Rozbawiłaś mnie, Reniu !!! Dzięki :))
UsuńPiesek zdecydowanie zyskał na urodzie i wydaje się o połowę mniejszy :-) Mieszkanie w domku ma jeszcze tę zaletę, że możesz rozłożyć graty do malowania na podwórku. Ja mam dwa krzesła do przerobienia i nie bardzo mam gdzie za nie się zabrać.
OdpowiedzUsuńO tak !!! To jest właśnie to, że przestrzeń się powiększa jeszcze o podwórko czy taras i wtedy można poszaleć. Pozdrawiam :))
UsuńPiękne i udane metamorfozy :) Piesiu fajnie wygląda w "krótszej wersji". Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńkrzesełku wyszło cudnie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
ja tam wolę te psiaki takie włochate, taka ostrzyżona owieczka teraz ;-)
OdpowiedzUsuńa kociaka szkoda... ale na wsi sie tak czasami dzieje z tymi podwórkowymi "dzikusami" , wlezie na silnik, albo na koło , bo ciepło :-(
Ulu super że masz nowa pasję świetnie Ci idzie renowacja mebli tego drugiego krzesełka pozazdroszczę :) och je szkoda ....ale czasami nie upilnujemy.... nie zauważymy ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nasz Teodor na szczęście obchodzi się bez uśpienia u fryzjera, czyli nie jest tak z nim źle...:) żal koteczki... mebelki przecudnie odnowiłaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, Gabrysiu, że masz takiego zdyscyplinowanego psa. Ja po raz pierwszy w życiu mam do czynienia z taką ilością zwierząt i staram się jakoś z tym przybytkiem radzić. Do tej pory byłam miastowa, więc kompletnie omijały mnie pewne problemy związane ze zwierzętami. Pozdrawiam :)
UsuńMoja Pusia przez ponad 16 lat swojego życia ani raz nie była u fryzjera. Oczywiście, wiązało się to z codziennym czesaniem po kilkadziesiąt minut. Ale psiak się nie stresował :))))
OdpowiedzUsuńKotka żal... przy kotach trzeba mieć oczy naokoło głowy. One nie znają się na motoryzacji. A i tak nie zawsze jesteśmy w stanie zapobiec tragedii.
Pozdrawiam
Tak, to prawda, że przy kotach trzeba mieć oczy naokoło głowy . Ja ciągle sprawdzam, czy są wszystkie i czy mam je "na oku".
UsuńSzarość wyszła pięknie na każdym meblu. Lubię ten kolor. Umie podkreślić urodę formy.
OdpowiedzUsuńOli nie przypomina samego siebie, ale jest śliczny po metamorfozie :)
Bardzo przykro, że kicia odeszła. Każde życie, które się kończy napawa smutkiem.
Dziękuję Basiu za odwiedziny. Każda, nawet najmniejsza istota pojawia się w naszym życiu nie bez powodu. Ja jakoś nigdy nie przepadałam za kotami i nie chciałam być ich właścicielką, ale opieka nad chorą kotką spowodowała, że więź emocjonalna zaczęła się zacieśniać. Wiedziałam, że zwierzę jest całkowicie zdane na nas i poświęciłam mu swój czas i serce. Gdy odzywają się w nas te dobre uczucia to na pewno nie jest to czas zmarnowany. Pozdrawiam :)
UsuńWitaj Ulu:) Doskonale Cię rozumiem z możliwościami na wsi, pisałam Ci w odpowiedzi na Twój komentarz na moim blogu, kocham wieś! Też jestem wielką miłośniczką szarości, chcę się teraz zabrać z komodę i własnie waham się między szarością a błękitem, oba kolory kocham:)
OdpowiedzUsuńOlo! Cudowny psiak, nie do poznania po wizycie u fryzjera:)
Kotek, wyobrażasz sobie, że dwa razy pod rząd przerabialiśmy ten temat? Buziak, Simba...te nasze kotki także wpadły pod koła, teraz mamy Ruby, mamy nadzieję, że nic się nie przytrafi;))) Pozdrawiam cieplutko:)))
Popatrz jakie podobieństwa ?! A człowiek czasami myśli : " to tylko mi się przytrafia'', a to nieprawda ! Dobrze wiedzieć, że masz podobnie - to dodaje otuchy :))
UsuńMebelki cudne:) U nas też coraz więcej szarości, fajnie łączy się ten kolor z brązami, turkusem, bielą..
OdpowiedzUsuńPsiak biedny, ale cóż, czasem trzeba:))) Po fryzjerskich zabiegach wyglada bardzo przystojnie:)) Natomiast Koci szkoda ogromnie, ojjj... Bardzo Ci współczuję..
Pozdrowienia serdeczne!
Lubię takie stare-nowe przedmioty. Odrobina wysiłku i dobry pomysł nadaje im zupełnie nowy wygląd. Fajnie sobie poradziłaś z krzesełkami, szczególnie to drugie jest bardzo oryginalne. My uciekliśmy na wieś już 10 lat temu i to była nasza najlepsza decyzja w życiu. Współczuję Ci bardzo z powodu kotki, to ogromna strata. Oli natomiast jest przeuroczy a po strzyżeniu bardzo elegancki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Urszulko za odwiedziny i serdeczny komentarz. Z przyjemnością i ja zostanę u Ciebie na dłużej. Przesyłam uściski.
Dziękuję Ci Ewo :)) Podniosłaś mnie na duchu .Bardzo mi miło :))
Usuń