Nie cieszy książka, film. Ja - nawet do bloga podchodzę wtedy jak pies do jeża, a o bieganiu nie wspomnę. Pomysły gdzieś pouciekają. Nie wiadomo od czego zacząć, by znów się chciało chcieć ?
Wyglądam wtedy przez okno i...nic. Kompletnie nic.
Co robić, żeby jakoś się zmobilizować ???
Zaczynam od wypicia ulubionego cappuccino. Do tego zjadam banana. Ubieram się ładnie, ale nie tak jak zawsze - po domowemu, tylko tak jak lubię - w czym będę naprawdę czuła się świetnie lub zakładam coś, czego dawno nie nosiłam.
Potem - makijaż. Zwykle, będąc w domu nie robię sobie makijażu, ale muszę się wysilić dla swojego własnego dobra, więc robię to. Spryskuję się perfumami i... już czuję się lepiej !
O niebo lepiej !!!
O niebo lepiej !!!
Teraz jeszcze tylko moja ulubiona muzyka i ... mogę wszystko !!! Góry mogę przenosić !!!
Tak niewiele, a tak dużo !?
Ciekawa jestem, czy też miewacie takie dni i jak sobie
z nimi radzicie ?
Uleńko tak na bieżąco - dziękuję że ci się podoba podkładka pod filiżankę - piszę bo ona już prana była i to dwa razy w pralce mimo że widzisz że karyonowe serducho jest - muzyka u ciebie świetna , a jeśli chodzi o chandrę też miewam takie dni i teżsię przebieram w domu jakbym miała wyjśc na miasto - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńHa ha ha !!! Takie przebieranki przed lustrem - mają moc !!!
UsuńZawieszka totalna oj miewam i to często ...myślę i sama nie wiem o czym, albo mam tyle pomysłów, a zebrać się nie mogę haha muszę i ja jakiś sposób znaleźć ;) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGdy mieszkałam w mieście, to po prostu ubierałam się i wychodziłam. Czasem kupiłam sobie jakiś drobiazg i już poprawiał się nastrój. A na wsi nie ma dokąd iść, na dworze zimno i nieciekawie. Trzeba jakiś sposób mieć !
UsuńPowiem szczerze, że od kiedy wkręciłam sie w blogowanie, a dzień zaczynam od kawy i przeglądu ulubionych blogów, to każda chandra przechodzi natychmiast.
OdpowiedzUsuńAle coś w tym jest, czasami gdy spojrzę w lustro, to nie mam optymistycznych myśli. Wtedy pomaga staranniejszy makijaż i nowy ciuch i nowy zapach oczywiście :-)
Wiem, Asiu - Ty jesteś w blogosferze codziennie. I dobrze, bo to widocznie jest Twoim kołem napędowym. Kontakt z ludźmi - i wiesz, że musisz tu być, bo przecież trzeba odpisać, odpowiedzieć, bo ktoś tam czeka. Rozumiem doskonale. Pozdrawiam :))
UsuńMój sposób na chandrę opisałam ostatnio na blogu :) jest nim... brak czasu na chandrę i bardzo lubię taki stan, bo jak bezczynność mnie dopada to zbyt dużo myśli razem z nią - w komplecie. Ale ten maikijaż i zapach z muzyką w tle - będę miała na uwadze :) buziaki Ulu
OdpowiedzUsuńOczywiście, gdy człowiek jest zapracowany i w dodatku jeszcze lubi to , co robi - to nie ma mowy o żadnej chandrze !
UsuńMam takie chwile gdy nic mi się nie chce,ale dzieje się tak wyjątkowo rzadko nawet teraz gdy zima. Zawsze pomaga mi w takich sytuacjach kubek z herbatą albo z żurawiny albo jakiejś innej.I zawsze jest pod ręką..książka ,krzyżówka . A jak bardzo doskwiera mi coś takiego to pomyślę o prasowaniu...i od razu wszystko inne jest bardzo dobre....nie cierpię prasowania i to może dlatego.Chętnie muzyka ,ale zauważyłam ,że bardzo dobry wpływ ma na mnie wizyta u kosmetyczki lub fryzjerki....wtedy czuję się jak nowo narodzona.Pozdrawiam Ulu..
OdpowiedzUsuńŚmieję się, bo ja też nie lubię prasować. Odkładam to zajęcie zawsze na później, a najlepiej: nigdy! Natomiast pobyt u fryzjera zawsze mi poprawia samopoczucie. Pozdrawiam :)
UsuńJak mam chandrę to uciekam do ogrodu - to zawsze działa. Gorzej zimą... wtedy zamykam się w pracowni i maluję - na to zawsze mam ochotę. Ale masz rację, jak się człowiek zrobi na bóstwo to od razu lepiej się czuje. No i do tego ulubiona muzyka! Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobry sposób to robić to, co się kocha !
UsuńPonieważ przez tyle czasu trzymała mnie depresja to przyzwyczaiłam się do takiego stanu. Kiedy dopadnie mnie niechęć do wszystkiego to popłaczę w duchu, posmucę się i przechodzi.I teatr zawsze mnie ratował. Na to nigdy nie było aż tak źle.Pewnie też dlatego,że trzeba się było wyszykować trochę niezwyczajnie, hehe Uściski serdeczne Uleńko :-)
OdpowiedzUsuńTo dobry pomysł z tym teatrem. Podsumowałabym to tak, że trzeba gdzieś wyjść, ruszyć się - tam, gdzie lubimy być. Buziaki :))
UsuńUlu, dziękuję za zyczenia urodzinowe zostawione na moim blogu:)
OdpowiedzUsuńNie nawidzę zimy, bo wtedy mam takie dni, o ktorych piszesz. Dopada mnie depresja i nic mi sie nie chce. Dziś moje urodziny więc się wyszykowałam i pojechałam do miasta. Ale to nic nie dało, bo wiesz...lata lecą:) Nawet ciastka mi nie pomagaja. Zmuszam się do wyzwań blogowych aby cos robić. Jedynym lekarstwem na takie dni będzie wiosna... Wtedy odżywam i wszystko mi sie chce. Ale długo jeszcze muszę czekać:)
Buziaczki kochana i trzymaj sie zdrowo!
Oj, tak !!! Wiosna też mnie stawia na nogi. Od razu jest lepiej i chce się żyć !!! Muszę Tobie powiedzieć, że już teraz chce mi się do ogrodu, ale niestety ziemia jeszcze zamarznięta - ciągle to sprawdzam. Buziaki :))
UsuńZapewne wiesz kochana, że przy małych dzieciakach i "gospodarce" rzadko można sobie na takie dni pozwolić ;) w zasadzie to jeśli ogarnie mnie nawet chwilowe "niechciejstwo" to i tak zawsze jest coś co bym jednak chciała zrobić...
OdpowiedzUsuńAle...dobrze, że każdy wie jak sobie z takimi chwilami poradzić :)
Pozdrawiam ciepło!
To prawda - przy dzieciach nie ma czasu na smutek i zadumę czy jakąś niechęć. Pozdrawiam :))
UsuńNiebawem wiosna, dłuższe dni, więcej słoneczka na niebie. A i chandra zimowa odpłynie w szarą dal:))
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. Już bym chętnie skoczyła do ogrodu, ale trzeba cierpliwości. Wszystko ma swój czas.
UsuńTo ze mną jest marnie, bo już mi się nawet przebierać nie chce. Kupiłam ostatnio świetną sukienkę, mam też parę nowych ciuchów, a wszystkie w siateczkach w szafie. Przymierzyłam tylko sukienkę. To ekstra, ale innych nawet nie. A taka koszula tam jest i spódnica.
OdpowiedzUsuńHmmm... czyli jak ciuchy nie cieszą, to przydałoby się gdzieś wyjść, np. na spacer lub w takie miejsce, gdzie dawno nie byłaś. Pozdrawiam :)
UsuńTrochę myślałam nad tym Twoim postem i może warto spróbować tych przebieranek. Przynajmniej poczułabym się atrakcyjnie, a nie w rozlazłym dresie.
UsuńZima jest więc nie bardzo jest gdzie wyjść.
Dokładnie o to chodzi, by zrobić coś tylko dla siebie oraz , by poczuć się atrakcyjnie ! Buziaki :))
UsuńOj, ile osób, tyle sposobów na chandrę... Jak mam doła, to go mam i czekam, aż mi się polepszy:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę dobre !!! Ha ha ha !!!
UsuńA wiesz, Anetko, że każdy dół jest inny i dlatego tyle sposobów na niego ?
Ja stres, zle samopoczucie przesypiam. Pozwalam sobie na totalną izolację od świata
OdpowiedzUsuńZdecydowanie sama jestem dla siebie największą życiową siłą.
To ciekawy sposób. Prześpisz i już jest nowy , lepszy dzień ! Każdy z czegoś innego czerpie tę siłę i inny ma sposób na odzyskanie wigoru. Ważne, by umieć sobie poradzić ze smutkiem czy zniechęceniem.
UsuńCzęsto zdarza mi się mieć złe dni ale mam na to niezawodny sposób tak jak u ciebie kawa, słuchawki i muzyka oraz coś słodkiego.
OdpowiedzUsuńFajnie ! Najważniejsze, że sposób jest skuteczny !
UsuńMasz fajny sposób na chandrę:) Ja ostatnio raczej się po prostu poddaję. Choroba Minia mocno mnie przygwoździła do ziemi.
OdpowiedzUsuńMasz po prostu zmartwienie, które całkowicie zaprząta Tobie głowę, ale widzę, że Minio ma się coraz lepiej i niedługo powróci do zdrowia. Pozdrawiam :)
UsuńChyba każdy ma takie gorsze dni niestety... Póki co ja mam taki gorszy czas i nic mi nie wychodzi, a dni tak szybko mijają.
OdpowiedzUsuńCzasem z jakiegoś powodu każdy miewa gorszy czas. Jeśli trwa on zbyt długo i powoduje blokadę w różnych dziedzinach życia - to należy zastanowić się, czy nie trzeba sięgnąć po radę u specjalisty, chyba, że wiemy co jest powodem takiego stanu i spodziewamy się, że ten nastrój sam minie.
UsuńOch Kochana Moja Uleńko, często mam taką strzygę z różnych powodów i nie mogę się za nic zabrać :( Czasem to i makijaż mi nie pomaga, ale dbane o siebie i robienie sobie przyjemności wiele dają . Buziaczki Kochana :*
OdpowiedzUsuńBuziaki :))
UsuńUlu, zaimponowałaś mi swoim sposobem na chandrę, świetny jest! Zgadzam się z Tobą, że makijaż i 'inny" ciuch może pomóc. Przy małych dzieciach niestety jeszcze nie mogę sobie pomyśleć o chandrze, ale pewnie kwestia czasu, gdy rozejdą się po znajomych i zostaniemy trochę sami;) Gdy jest gorszy czas...to spojrzę na stos ubrań do prasowania i chandra przechodzi;)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno:)
Zgadzam się z Tobą Moniko, że przy małych dzieciach nie ma czasu, by łapać doła. Dni wtedy mijają szybko i zawsze się coś dzieje. Niestety człowiek wtedy nie ma czasu nawet dla samego siebie, no chyba, że jest super - dobrze zorganizowany. Pozdrawiam i ściskam :))
Usuń