Najlepsze pomysły przychodzą człowiekowi do głowy rano
lub o północy... albo w samym środku dnia :)
W każdym bądź razie przychodzą w samotności. Wtedy można
w spokoju odszukać swoje myśli, marzenia i spostrzeżenia.
W ostatnim czasie dużo myślę o patchworkach i... czytam
i... bardzo, bardzo chcę... i szyć zaczynam !
Znów wracam do prowadzenia zeszytu. Kiedyś zeszyt służył mi
do zapisywania myśli i pomysłów. Tym razem będzie to zeszyt
do projektowania patchworków.
To tylko drobny element, który pomoże mi w wyobraźni.
W moim domu zawsze była maszyna do szycia. Kiedyś szyła
babcia, potem moja mama, a następnie ja.
Specjalnie się tego nie uczyłam. Po prostu chciałam szyć,
a w naszej rodzinie to było normalne, więc gdy była potrzeba
siadałam przy maszynie i szyłam poduszki, zasłony, firanki.
Oczywiście zanim po raz pierwszy usiadłam przy maszynie
mama udzieliła mi kilka podstawowych rad.
Później szyłam już sama coraz trudniejsze rzeczy:
bluzki, koszule nocne, spódnice - dla siebie i koleżanek.
Kiedyś uszyłam princeskę dla mojej córki,
gdy była jeszcze mała i do tej pory jestem z tego dumna.
Bardzo lubiłam również wszelkie przeróbki odzieży.
Nigdy jednak nie nazywałam tych moich poczynań "wielkim szyciem",
bo to było takie zwyczajne szycie - z potrzeby chwili.
Pamiętam jak pod koniec lat osiemdziesiątych razem z koleżanką kupiłyśmy materiał w sklepie - białą bawełnę w chmurki czy literki
i uszyłyśmy sobie takie same koszule nocne.
Było przy tym mnóstwo śmiechu i radości. Wtedy w sklepach nie było wyboru.
Kupowało się to, co było - bez zbędnego grymaszenia.
Szycie zawsze sprawiało mi przyjemność i jest dla mnie
czynnością naturalną - tak jak mycie czy ubieranie się.
Od czasu zeszłorocznych, jesiennych warsztatów w Ustroniu nie mogłam
przestać myśleć o patchworkach.
lub o północy... albo w samym środku dnia :)
W każdym bądź razie przychodzą w samotności. Wtedy można
w spokoju odszukać swoje myśli, marzenia i spostrzeżenia.
W ostatnim czasie dużo myślę o patchworkach i... czytam
i... bardzo, bardzo chcę... i szyć zaczynam !
Znów wracam do prowadzenia zeszytu. Kiedyś zeszyt służył mi
do zapisywania myśli i pomysłów. Tym razem będzie to zeszyt
do projektowania patchworków.
To tylko drobny element, który pomoże mi w wyobraźni.
W moim domu zawsze była maszyna do szycia. Kiedyś szyła
babcia, potem moja mama, a następnie ja.
Specjalnie się tego nie uczyłam. Po prostu chciałam szyć,
a w naszej rodzinie to było normalne, więc gdy była potrzeba
siadałam przy maszynie i szyłam poduszki, zasłony, firanki.
Oczywiście zanim po raz pierwszy usiadłam przy maszynie
mama udzieliła mi kilka podstawowych rad.
Później szyłam już sama coraz trudniejsze rzeczy:
bluzki, koszule nocne, spódnice - dla siebie i koleżanek.
Kiedyś uszyłam princeskę dla mojej córki,
gdy była jeszcze mała i do tej pory jestem z tego dumna.
Bardzo lubiłam również wszelkie przeróbki odzieży.
Nigdy jednak nie nazywałam tych moich poczynań "wielkim szyciem",
bo to było takie zwyczajne szycie - z potrzeby chwili.
Pamiętam jak pod koniec lat osiemdziesiątych razem z koleżanką kupiłyśmy materiał w sklepie - białą bawełnę w chmurki czy literki
i uszyłyśmy sobie takie same koszule nocne.
Było przy tym mnóstwo śmiechu i radości. Wtedy w sklepach nie było wyboru.
Kupowało się to, co było - bez zbędnego grymaszenia.
Szycie zawsze sprawiało mi przyjemność i jest dla mnie
czynnością naturalną - tak jak mycie czy ubieranie się.
Od czasu zeszłorocznych, jesiennych warsztatów w Ustroniu nie mogłam
przestać myśleć o patchworkach.
Kupiłam książkę o podstawach patchworku i zaczęłam zgłębiać temat.
Gdy już zdobyłam trochę wiedzy nie mogłam się doczekać,
kiedy zasiądę przy maszynie. Wciąż miałam wiele innych obowiązków.
Pomysł na szycie powoli rodził się w mojej głowie.
Pomysł na szycie powoli rodził się w mojej głowie.
Od tygodnia niecierpliwie krążyłam wokół skrzyni, wypełnionej
tkaninami, która stoi w naszej sypialni. Byłam jak przyczajony tygrys,
który tylko czeka na odpowiedni moment. Strasznie męczył mnie brak czasu,
ale czułam, że to już niedługo...
tkaninami, która stoi w naszej sypialni. Byłam jak przyczajony tygrys,
który tylko czeka na odpowiedni moment. Strasznie męczył mnie brak czasu,
ale czułam, że to już niedługo...
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy wyciągnęłam materiały z kufra, zaczęłam układać je na łóżku i uszyłam swoje pierwsze bargello !
Najpierw było zszywanie pasków,
potem cięcie ich i ponowne zszywanie
oraz układanie wzoru na podłodze...
… i oto jest !
Nie jest to jednak gotowa praca. Tak pozszywane elementy
musiały jeszcze poczekać następne dwa tygodnie,
aż wymyśliłam, co z tego będzie.
Marzyłam o torbie na różne drobiazgi: na drugie śniadanie czy kosmetyki.
W połączeniu z dżinsem ze starych spodni powstała kolorowa torba
z podszewką i długimi rączkami.
Oczywiście zdarzyło mi się kilka razy pomylić, więc nie obyło się bez prucia.
Pozdrawiam Was w tym trudnym dla wszystkich czasie !
musiały jeszcze poczekać następne dwa tygodnie,
aż wymyśliłam, co z tego będzie.
Marzyłam o torbie na różne drobiazgi: na drugie śniadanie czy kosmetyki.
W połączeniu z dżinsem ze starych spodni powstała kolorowa torba
z podszewką i długimi rączkami.
Oczywiście zdarzyło mi się kilka razy pomylić, więc nie obyło się bez prucia.
Pozdrawiam Was w tym trudnym dla wszystkich czasie !
Aż miło popatrzeć. Uszyłam już kilkadziesiąt quiltow, ale torby nie potrafię, Twoja jest śliczna.:))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy masz stopkę do pikowania z wolnej ręki? Czy zrobiłaś " kanapkę",?
Wspieram Cię myślami i życzę zdrowia w tym ciężkim czasie.:))
Dziękuję Celu :) Nie mam jeszcze specjalnej stopki i szyję na starej maszynie. Pikowałam z wolnej ręki, ale najpierw oznaczyłam sobie mydełkiem linie pikowania. Oczywiście zrobiłam "kanapkę", przepikowując blok razem z watoliną. Pozdrawiam Cię Celu !Bądź zdrowa !!!
UsuńNajlepsze pomysły miewam w wannie.
OdpowiedzUsuńPiękna torba, patchworki to moje marzenie, ale nie mam zapasu tkanin...
Brawo Ty!
Ha ha !!! Ja - pod prysznicem ! A wiesz dlaczego ?! - Bo w ciepłej kąpieli relaksujemy się, a oprócz tego rozszerzają się naczynia krwionośne, co powoduje dotlenienie wszystkich komórek - także mózgowych. Wtedy przypominają nam się ważne rzeczy i rodzą się ciekawe pomysły. Pozdrawiam :))
UsuńWonderful 😊 thanks for your sharing...
OdpowiedzUsuńHi ! Thank you very much :)
UsuńŚwietna torba. Też lubię takie torby,uszyłam ich kilka.
OdpowiedzUsuńStarych spodni z dżinsu nie wyrzucam:)
Och ! Dzięki :)) Prawda, że stare spodnie zawsze się przydadzą ?!
UsuńJuż w młodości wykorzystywałam stare spodnie do różnych przeróbek.
Ulu i bardzo świetny pomysł na resztki materiałów. Twoja torba jest solidna i cudna -rewelacyjnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki Beatko :)) Ściskam :)))
UsuńPodziwiam patchworkowe szycie!!! Torba wyszła świetna!
OdpowiedzUsuńSzyję różne torby, ale takie typu siaty, bez środka i zamka. Podziwiam więc Twoją szczególnie:))
Dzięki Ci Alinko ! Ja zawsze podziwiam wszelkie uszytki, a torby w szczególności. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo ładna, ale nie widzę w niej zapięcia żadnego. W dzisiejszych czasach jednak lepiej gdy torba ma jakieś zapięcie chroniące jej zawartość nie tylko przed cudzą ręka ale i przed niekontrolowanym wypadnięciem.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Ach, Ty to jesteś spostrzegawcza ! Wiem, że nie ma zapięcia... Taki był plan. To torba na drobiazgi, które zabieram ze sobą do pracy. Uściski serdeczne :))
UsuńMoja mama jest krawcową ale ani ja ani moja siostra nie umiemy szyć na maszynie...
OdpowiedzUsuńJedynie co, to obszywałam kiedyś ścierki i firankę.
Cierpliwość i zapał opłaciły się, bo uszyłaś sobie super torbę :).
Dziękuję :) U mnie ani mama ani babcia nie były krawcowymi. Chyba szycie mamy w genach ! Buziaki :)))
UsuńSuper jest ta torba , oryginalna, ładna , ekologiczna i praktyczna. Podziwiam! Pozdrawiam serdecznie , dużo cierpliwości i zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lucynko :)) Jak ja się cieszę, że mam Was i tego bloga. Bez tego byłoby trudniej. Pozdrawiam cieplutko :))
UsuńPiękna torba! Niech nigdy nie zabraknie pomysłów :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu ! Pozdrawiam serdecznie :))
UsuńPrzecudna Uleńko ta torba - napatrzeć się nie mogę
OdpowiedzUsuńOch ! Dzięki Gabrysiu :)))
UsuńEkstra torba ! Niestety ja do maszyny nie mama serca...ale szyła moja Mama , teraz szyje moja siostra i córka :)
OdpowiedzUsuńBeatko, bo Ty do innych rzeczy jesteś stworzona... a tulipany to kto uszył ??? Ech, nie czaruj :))) Buziaki posyłam :)))
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńUrocza ta torebka, bo kolorowa i praktyczna:)
Ja szyć nie umiem, nie mam cierpliwości, ale Mąż owszem- jest samoukiem:)
Teraz mam wolne, zatem poprosiłam o stoper, pod wiecznie otwierające się drzwi kuchenne. Szyje zajączka:)
Marzy mi się patchworkowa, ale narzuta na moje łóżko.
Pozdrawiam słonecznie, uśmiech serdeczny dołączam:)
Dziękuję za bardzo miły e-mail:)
Dziękuję :) Wydaje mi się, że szycie w przypadku mężczyzny - to rzadkość. W takim razie gratuluję zdolnego męża ! Nigdy nie uszyłam stopera do drzwi. Ciekawa jestem: czym najlepiej wypełnić takie cudo? Pozdrawiam ciepło :))
UsuńPrzepraszam, z tym e-mailem, to pomyłka, wybacz:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBrawo Ula, piekna torba, nikt takiej nie ma :)
OdpowiedzUsuńDzięki Aga :))
UsuńRewelacyjna torba! Wspaniale się ten patchwork komponuje a jeansem. I w ogóle podziwiam Cię za talent do szycia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Bardzo dziękuję Małgosiu :)) Pozdrawiam :)
UsuńEch... O ileż milej byłoby do sklepu z taką torbą iść! Choć pewnie koledzy by się ze mnie śmiali...
OdpowiedzUsuńHmm… może tak, może nie.
UsuńNie znasz moich kolegów. Oni potrafią się naśmiewać, zwłaszcza kiedy czegoś zazdroszczą.
UsuńA to ci łobuzy !!!
UsuńŚwietna torba!
OdpowiedzUsuńZa mną też chodzi od wielu lat patwork ale jakoś tak... nadal chodzi :D
Jak najwięcej myśli twórczych życzę :D
Wiem jak to jest, gdy chcemy coś zrobić, ale czasu brak, bo zawsze coś innego jest ważniejsze. Dziękuję za każde słowo :)) Ściskam :)))
UsuńŚwietna torba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam :))
UsuńOgromnie Ci zazdroszczę tego talentu, Uleńko :-) Zdróweczka życzę, pewnie masz w szpitalu ciężkie dni. życzę szybkiego powrotu do normalności.
OdpowiedzUsuńOch ! Dużo by mówić... Dziękuję Marzenko ! Pozdrawiam !
UsuńPodziwiam torbę, świetne połączenia tkanin - śliczna. Kiedyś też lubiłam szyć ale teraz jakoś mnie nie ciągnie. Szyłam dla syna i małych siostrzenic. Mam maszynę i czasami muszę ją uruchomić. Ale bardzo prozaiczne prace np. skrócenie spodni czy naszycie łatki na spodnie wnuka.
OdpowiedzUsuńP.S. podszewka i kolorowe uszy dopełniają świetnie całość.
Bardzo dziękuję Ewuniu :)) Teraz nastał czas na szycie maseczek ochronnych. Zamierzam się i za to zabrać. Pozdrawiam ciepło :))
UsuńSuper pomysł i wykonanie. Coś oryginalnego, praktycznego i ponadczasowego. Fajnie dobrana tkanina do wewnątrz i na rączki.
OdpowiedzUsuńPodziwiam pasję. :)
Cieszę się, że Ci się podoba, choć wzór nie był do końca przemyślany, więc wyszło co wyszło. Bardzo dziękuję :))
UsuńBędziesz mile zaskoczona...muszę tylko zrobić pewne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Szkoda, że skasowałaś kolejny komentarz.
Jestem ciekawa !
UsuńP.S. Nie kasuję komentarzy.
A to przepraszam, musiałam coś przeoczyć...:)
Usuńkatasta227
Nie szkodzi :)
UsuńSorki...trochę zeszło, zanim nie zrzuciłam zdjęć z aparatu. Tu są na mojej podstronie....
Usuńhttps://katasta227.blogspot.com/p/zdjecia.html
Twoja torba to sztuka, tutaj( w moich) postawiono bardziej na tkaninę.
Och ! Dziękuję bardzo! Po raz kolejny okazuje się, że nasze znajomości blogowe są bezcenne !!!
UsuńNie ma za co . Jak mi coś jeszcze wpadnie ciekawego do głowy, to dam znać. Serdeczności.
UsuńŚwietna torba Ulciu, oryginalna i nietuzinkowa. Zazdroszczę Ci trochę tej determinacji do szycia. Kiedyś, w ciężkich czasach trochę szyłam dla dzieci ale kompletnie nie mam do tego cierpliwości. Maszyna stoi opuszczona ale chyba się nie przełamię. Chętnie jednak podziwiam takie projekty.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło, zdrowo i bezpiecznie:)
Bardzo dziękuję Ewciu za Twoje słowa :) Są takie rzeczy, które kocham i po prostu zrobić muszę, bo "inaczej się uduszę" ! Tak mam właśnie z szyciem. Ściskam i pozdrawiam :))
Usuń