Na przykład dzisiaj spotkałam koleżankę, którą znam jeszcze z przedszkola, a potem przez osiem lat chodziłyśmy razem do jednej klasy w podstawówce i miałyśmy własną "paczkę". Dawno się nie widziałyśmy, kilka lub nawet kilkanaście lat.
Ona mi mówi - Jak fajnie, że się spotkałyśmy ! Pójdziemy razem na kawę !
Idziemy do lunch-baru na sok. Ona stawia. No dobrze. Za moment dzwoni jej komórka . Odbiera, przytakuje, potwierdza, kończy rozmowę, ale jednocześnie oznajmia, że teraz ona musi do kogoś zadzwonić. Zgadzam się, choć nikt mnie o to nie pyta. Gdy kończy próbujemy rozmawiać. Wspominam, jak kiedyś całą paczką chodziłyśmy na lody do koktail-baru. Ona śmieje się i mówi, że to było takie śmieszne. Jak to ? - myślę. Przecież to były nasze młodzieńcze lata ?!
Za chwilę znów dzwoni jej telefon. Odbiera, coś tam uzgadnia, podaje jakiś numer. Wielka mi pani bizneswoman ! Potem pokazuje mi w telefonie zdjęcie własnego psa i ogrodu.
- Idziemy. Muszę już wracać. - oznajmia i niespodziewanie wstaje od stolika.
Nawet nic nie porozmawiałyśmy. Nie zapytała co u mnie, ani nie powiedziała kompletnie nic o sobie. Gdy wracałyśmy na parking, wspomniała, że chodzi na tenis oraz że zna mojego szefa i jego żonę. A co mnie to obchodzi ?!
Może tak jest łatwiej - nie rozmawiać o niczym ważnym i rozstać się, bo czas nagli ?
Takie spotkanie ?! To ja - dziękuję ! Ktoś się zmienił - nie wiem tylko kto ? Kiedyś była inna, a przynajmniej tak mi się wydawało. A może to ja się uwsteczniłam ?
Teraz już wiem, że jednak dobrze zrobiłam podejmując decyzję o przeprowadzce na wieś. Mam większy dystans do świata i ludzi. Mogę wiele spraw przemyśleć i mam w końcu święty spokój:
śpiew ptaków nie tylko o poranku, ale przez cały dzień, pianie koguta w południe i sarny dumnie przechadzające się pod naszymi oknami , widoki nieziemskie... i ciszę, którą naprawdę słychać. Tu każda pora roku jest inna i bez trudu można to zauważyć. Tu nikt nikogo nie pogania, do niczego nie zmusza. Potrzebowałam tej zmiany otoczenia - z dala od ludzi, a jednak bardziej ludzkiego.
Czy może stałam się już częścią tego prostego świata ? Nie jestem już mieszczuchem ? Tak szybko ? Czuję, że to chyba jest mój świat ! Uczę się, całe życie się uczę.
Przed wypadkiem żyłam w ciągłym galopie, praca, dom, dzieci, mąż..., cieszyłam się ze spotkań towarzyskich bo to była atrakcja, oderwanie od trosk, ale teraz musiałam się nauczyć żyć samemu i dzięki temu nauczyłam się myśleć i teraz wiem, że to była naprawdę dobra rzecz, już jestem spokojniejsza, szczęśliwsza i pewna, że sobie poradzę. Wcześniej bałam się, że spotka mnie coś złego a teraz już się nie boję. hehe Człowiek musi pomyśleć więc super, że sobie tak wybrałaś. Dzięki temu masz czas, poczytać, pomyśleć o Tybecie, o Tybetańczykach,o tym co ważne ! Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo się cieszę, że są tacy wspaniali ludzie. Od razu życie ma sens :-D
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, Marzenko :)) Każdy żyje według własnych zasad i potrzeb. Mnie akurat potrzeba tego czasu na oderwanie się i na podróż w głąb własnych myśli i marzeń. Czasem wydaje mi się, że ja już to wszystko mam za sobą, czyli tę gonitwę za pieniędzmi czy karierą. Teraz inaczej spoglądam na życie. Dobrze, że jesteś :))
UsuńZgadzam się z Tobą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ wiekiem ludzie się zmieniają i ich drogi się rozchodzą, to jest proces naturalny chociaż czasami przykry, niestety!
OdpowiedzUsuńZ wiekiem dojrzewamy do pewnych spraw. Myślę, ze gdzieś tam w głębi duszy jesteśmy wciąż tacy sami, ale przeżycia i inni ludzie trochę nas zmieniają. Pozdrawiam :)
UsuńMyślę, że Wasza decyzja o przeprowadzce na wieś nie była łatwa, ale chyba warto było dokonać tej zmiany. Ja marzę o wiejskim domu z ogrodem, ale to marzenie się nie spełni... A koleżanka...No cóż, tak bywa, że nasze drogi się rozchodzą...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAnetko, pięknie jest mieć marzenia i warto je spełniać, bo później człowiek żałuje, że czegoś nie zrobił, a życie jest takie krótkie i piękne :) Pozdrawiam :))
UsuńCzasy się zmieniły a może ludzie,a może to i to.Zaganiani nie mamy dla siebie nawzajem czasu,spotykamy się na facebooku a spotkania w realu często właśnie tak wyglądają jak opisałaś.Trochę żal.Sama ,rozpędzona ,nie mam na nic czasu, życie towarzyskie okrojone do minimum a taki spokojny dom na wsi wydaje mi się szczytem marzeń.Ciesz się nim bo są tacy co Ci zazdroszczą a ja pierwsza:))Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOj, Tonko , nie zazdrość :) Przecież Ty też prowadzisz ciekawe życie i już niedługo będziesz miała śliczny własny kąt ! Myślę, że każdemu według potrzeb, a jak komuś jest źle w życiu, to powinien przemyśleć sprawy i coś zmienić. Życie na wsi też wcale nie jest takie łatwe, ale jest dosyć przyjemne. Pozdrawiam :)
UsuńA ja bardzo Ci zazdroszczę i gdybym mogła przeprowadziłabym się na wieś zaraz.. Niestety praca Męża to wyklucza.. No bo Ulu, sama odpowiedziałaś na wątpliwości.. Co po mieście, gdzie tylko pęd do przodu, rozmowy o niczym.. A tak, zobacz:)Możesz korzystać z uroków miasta, kiedy będziesz miała na nie ochotę, a jednocześnie masz te wszystkie cuda na wsi:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTo prawda, że mogę zawsze pojechać do miasta i nacieszyć się jego urokami, ale zawsze z chęcią wracam do siebie na wieś. W odwrotną stronę - to nie miałoby szans się udać, no bo jak ?
UsuńA Ty zawsze możesz się wybrać w ciekawe, odludne miejsce na wakacje - pomyśl o tym, bo to duży plus. Ja już nie muszę, bo u siebie jestem na wakacjach. Pozdrawiam :))
W moim życiu jest bardzo podobnie. Dwanaście lat temu życie przeflancowało mnie z miasta do wiejskiego środowiska. Jest mi z tym dobrze. Owszem, będąc z wizytą u przyjaciół ( wczoraj wróciłam z Inowrocławia) chłonę uroki miasta oraz to, że za każdym zakrętem czai się galeria, pełna cudowności, a u nas to prawie całodniowa wyprawa ;). Ale bezpieczniej dla mnie, portfela i w ogóle całokształtu jest tutaj - gdzie budzi mnie śpiew ptaków, a kury codzień rano zaopatrują nas w świeżutkie jajka. Spotkania po latach Ulu, to dobry temat na osobny post - tak myślę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Gabrysiu, że i Ty doceniasz uroki mieszkania z dala od miasta. Ja dopiero się wszystkiego uczę i wnikam w ten klimat, ale już wiem, że mi to odpowiada.
UsuńSpotkania po latach mogą wiele opowiedzieć o człowieku, którego się dawno nie widziało. Ja już wiem, że nie lubię w ludziach fałszu i ukrywania się pod maską. Zawsze wolę prawdę, choćby była zła i trudna do przyjęcia. Pozdrawiam serdecznie :)
Te czasy to jakaś masakra :( Podobne spotkania miałam
OdpowiedzUsuńa wiesz co mnie drażni jak to się ktoś przechwala co ma , co osiągnął itp... ale czy ja się pytałam no proszę buuuuuu :( Wartości to fajna rodzinka , wyjścia i spotkania z przyjaciółmi , których coraz mniej . Ale niech tam się biznesują na łożu śmierci zrozumieją co było ważne i chyba mi ich żal !!! Szkoda ,że mieszkamy z dala od siebie hihi bo chętnie bym z Tobą tych ptakow posłuchała . Buziaki ogromne :*
Ha ha ha !!! Rozbawiłaś mnie :) Ale zgadzam się z Tobą, że trzeba mieć grono swoich bliskich i przyjaciół, z którymi można się spotkać i trzeba jeszcze mieć dystans do ludzi i samego siebie, bo przecież nie każdy jest taki jak my . Ściskam :))
UsuńKochana Moja , zdecydowanie się nie uwsteczniłaś ! Wiesz, powiem Ci szczerze, że i ja to zauważyłam. Po prostu ludzie za bardzo gnają do przodu i nie zauważają rzeczy pięknych, prostych i zwykłych, które tak na prawdę są kluczem do naszego szczęścia. Ludzi ogarnia zbyt duży pociąg do pieniędzy i bardzo się w tym zatracają, a potem widzisz.... właśnie tak wyglądają spotkania po latach. Aż żal człowiekowi się robi :( Smutno, ale nic się nie da z tym zrobić. Najlepiej jest zostawić sobie te piękne wspomnienia i wracać moze czasmai kiedy przyjdzie na to potrzeba , cieszyć się miłocią jaka się ma bo to przecież wszystko co jest nam potrzebne do szczęścia :) Buziaczki Kochana
OdpowiedzUsuńTeż mi się nie podoba ten pęd za pieniędzmi, za dobrem materialnym. Może to tak jest, że im człowiek starszy tym chce żyć wolniej, chce nacieszyć się widokami, naturą, miłością... Zaczyna postrzegać inaczej... Nie wiem... ale nie będę snuć tu wywodów filozoficznych. Pozdrawiam Cię cieplutko i przytulam :))
UsuńBardzo celne spostrzeżenia. 'Cud uważności' jest potrzebny tej koleżance. A na wsi, w której mieszkacie, masz już znajomych?
OdpowiedzUsuńJeszcze chciałam się zapytać o sklep. Czy jest? Czy może przyjeżdża pod dom?
Reniu, do sklepu mam kilometr, ale zakupy robię najczęściej w mieście, bo dojeżdżam do pracy. W moim najbliższym otoczeniu, nie znam nikogo, ale mam znajomą 4 kilometry ode mnie i drugą w odległości 5 kilometrów. Jak na razie widuję je rzadko,najczęściej w kościele, ponieważ jesteśmy w remoncie, czyli w totalnej rozsypce. Pozdrawiam :)
UsuńJa niby mieszkam w centrum wsi, ale też niezbyt dużo mam przyjaciół. Może dlatego, że nie lubię relacji sztucznych. Uważam, że lepiej mniej a solidni, niż tacy letni.
UsuńBardzo Ciebie rozumiem i mnie też smucą takie rozstania. A są, niestety.
Ale masz nas, blogerów!
I to jest najlepsze, że mam Was !!! Naprawdę nie wiem, co ja bym bez Was robiła ? Tu na blogach można o tylu ważnych sprawach porozmawiać i co ważne można dostać w zamian wirtualne wsparcie, ale jednak wsparcie !
UsuńPiszesz, że być może sie uwsteczniłaś na tej swojej wsi- jeśli pospiech i brak czasu dla przyjaciół jest miarą nowoczesności i podążania za światem, to ja wolę tych uwstecznionych :-)
OdpowiedzUsuńSama też bywam w duzych miastach, zachodzę do muzeum, kawiarni, oglądam zabytki, ale zawsze chętnie wracam do mojego małego Miasteczka, gdzie wszędzie dojdę na własnych nogach. Kiedyś spotkałam na ulicy dawną koleżankę, niby próbowałyśmy rozmawiać, ale ona jest miejscową celebrytką i miałam wrażenie, ze w ogóle mnie nie słucha, a wzrokiem błądzi wszędzie, tylko mnie omija...
Rozśmieszyłaś mnie tym, że wolisz tych uwstecznionych:) Wiesz, ja chyba też takich wolę, ale przede wszystkim cenię sobie spokój, a do miasta zawsze mogę pojechać, nacieszyć oczy wspaniałościami w sklepach i na wystawach, ale przecież na zakupach świat się nie kończy.
UsuńA mnie jest żal takich osób,którym pęd za kasą wydaje się priorytetem w życiu....wolę być taka uwsteczniona na tej mojej wsi:)))z kotami,kurami i psem:))a córki moje mieszkające w dużych miastach jak mają zjechać na weekend to dzwonią i proszą mamo nie koś trawnika,zostaw coś do plewienia na sobotę ,bo muszę trochę pogrzebać w ziemi:)))i to jest piękne w życiu:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Gosiu, jakie Ty masz fajne córki ! Jestem przekonana, że Ty im przekazałaś te najważniejsze wartości w życiu i dlatego wiedzą, że najlepiej u mamy oraz że trzeba pomóc rodzicom.
UsuńJa też zaczynam doceniać życie na wsi, którego na początku trochę się obawiałam. Pozdrawiam Gosieńko :))
Myślą,że to chyba nie jest różnica w tym gdzie mieszkamy,tylko to jak postrzegamy świat.Jedni gonią i cały czas chcą prześcignąć czas i nie zauważają,że świat składa się tez z tych "małych "przeżyć jak kwitnienie kwiatów czy śpiew ptaków itp.Nie mamy wspólnych tematów z niektórymi dawnymi znajomymi ,bo nasze drogi trochę się różnią.Mam też przyjaciółki z którymi widujemy się nie dość często,ale rozmawiamy długo i tak jak byśmy się wczoraj rozstały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie:)))
Lucy, trafiłaś w samo sedno ! To prawda, że każdy inaczej postrzega ten świat i każdemu co innego jest bardziej do życia potrzebne - jednemu gonitwa i adrenalina, a innemu spokój.
UsuńDruga sprawa to, że jak byłyśmy młodziutkie być może nie zwracałyśmy uwagi na kształtujący się charakter koleżanek i wydawało nam się, że były takie fajne, mimo że rozmawiałyśmy o niczym ważnym. Teraz nie poznajemy się nawzajem, bo coś się zmieniło. Każdy obraca się w innym kręgu znajomych, uczy się pewnych zachowań od swoich bliskich i po latach już nie jest tą samą osobą. Pozdrawiam :)
O, ile ja już takich dziwnych spotkań miałam z tak zwanymi starymi znajomymi. Są puste i bezwartościowe oraz pozostawiają kaca jak alkohol.Każdy ma prawo żyć jak chce nie szkodząc innym ale ja nie muszę być częścią tego tak jak nie nikogo nie zmuszam do tego by żył po mojemu. Niech biegnie jak chce, ja posiedzę i po delektuję się lodami. Nie pobiegnę z nią ale tez nie będę zatrzymywać czy namawiać.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że ktoś, kogo wydawało mi się, że znam dość dobrze stanie mi się tak daleki i obcy. To całkiem inny świat. Warto pielęgnować dobre znajomości i przyjaźnie, a od takich ludzi, którzy nawet nie umieją nas wysłuchać - uciekać jak najdalej.
UsuńJa odludkiem nie jestem, wręcz przeciwnie - lubię ludzi, ale z niektórymi nie muszę i nie chcę się spotykać - to chyba normalne ? Pozdrawiam serdecznie :)
Myślę że każdy z nas się zmienia ale trzeba też pamiętać o tym kim się było. Takie spotkania są fajne ale w moim gronie mamy już nie pisaną zasadę - telefony STOP:) A sztuczne pokazywanie kim się jest już dawno wyszło z mody. Mamy coraz mniej czasu ale wspomnienia są bardzo wartościowe bo jednak te chwile nigdy nie wrócą a dały nam tak wiele. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś Olu :) Wspomnienia trzeba zachować w sercu i opowiedzieć kiedyś dzieciom jak to dawniej było. Teraz są już inne czasy. Ludzie są zabiegani, często nie umieją przyhamować w życiu, by znaleźć czas dla drugiego człowieka.
UsuńJa wiem, że świat idzie z postępem, ale we wszystkim należy zachować umiar. Pozdrawiam :)
Ulko, nie uwsteczniłaś się. Ja bym powiedziała, że teraz masz głębszą duszę niż kiedykolwiek wcześniej :)
OdpowiedzUsuńJa jak się przeprowadziłam na wieś, pół roku przeryczałam. Teraz już nie zamieniłabym swojego miejsca na ziemi :)
A koleżanki, cóż, każdej z nas czas ukształtował charakter inaczej i wcale nie zależy to od miejsca zamieszkania :) Wczoraj spotkałam się z moją przyjaciółką z podstawówki i poszłyśmy do coctail-baru. Tam się spotykamy dwa razy w roku (obiecując sobie za każdym razem, że musimy to robić częściej) Obgadujemy wszystkie nasze przeżycia, obdarowujemy się drobnymi prezentami i... czekamy na następny raz :) Da się? Da! Trzeba tylko trafić na tę właściwą osobę :)
Buziaki :*
Och ! Efko - lejesz miód na moją duszę :) To fakt - trzeba trafić na właściwą osobę, a na te inne osoby to szkoda czasu tracić. Pozdrawiam :)
UsuńWiesz też często się zastanawiam czy to świat się zmienił, czy ludzie. Ale wydaje mi się że bardziej ludzie. Mało jest ludzi potrafiących słuchać drugiej osoby i to jest przykre. Trochę zazdroszczę Ci tej przeprowadzki na wieś.
OdpowiedzUsuńKrysiu, życie na wsi to nie bajka, ale latem jest cudnie i jesienią i wiosną też :) Najgorsza jest zima, bo trzeba ją jakoś przetrwać : grzać w piecu i patrzeć przez okno jak zmienia się pogoda.
UsuńJa chyba nie myślałam o tym nigdy, że ludzie potrafią się tak zmienić. Na pewno i ja się zmieniłam, ale w głębi duszy jestem wciąż taka sama. Pozdrawiam serdecznie i ściskam :)
Bo jak wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;) Perspektywa też nam się zmienia z miejscem, z wiekiem. A pogaduszki o niczym są czasami potrzebne. Tylko jeśli faktycznie sobie pogadamy a nie jedna osoba ciągle odbiera telefon. Generalnie telefoniczna mania strasznie mnie wnerwia. Ludzie już nawet do wc telefon ze sobą noszą;)
OdpowiedzUsuńMnie też to strasznie irytuje, gdy ktoś nadużywa dobrodziejstw techniki, a zwłaszcza telefonu i gapi się ciągle w ten mały ekranik. Nie rzadko mam wrażenie, że nie potrzebują oni niczego i nikogo, a gdyby wszyscy nagle zniknęli, to taki człowiek z głową w ekranie, nie zauważyłby nawet, że został sam.
UsuńUlu kochana...Nie ma mowy o żadnym uwstecznieniu. Jak wiesz, ja też mieszkam na wsi i buduję dom także na wsi...W nosie mam opinię tych, którzy twierdzą, że tam diabeł mówi dobranoc;) To ICH zdanie, ja chcę żyć tak, jak mi w duszy gra. A przyjaźnie sprzed lat....oj, porządna selekcja i tyle. Szanujmy wspomnienia, ale i my, i znajomi jesteśmy już w innym miejscu naszego życia. Takie odświeżanie znajomości po to, by tylko wspominać, umiera śmiercią naturalną. Znajomości, bliższe i dalsze, budujemy na jakimś wspólnym mianowniku, na celach i zainteresowaniu życiem obu stron:) Pozdrawiam ze wsi;)
OdpowiedzUsuńMoniś, teraz to i ja już jestem mądrzejsza i wiem czego chcę, choć czasem zdarza mi się jeszcze być nieco naiwną. Ludzie się zmieniają i nić porozumienia zostaje bezpowrotnie zerwana i po tylu latach nie ma już czego sklejać, bo to po prostu nie ma sensu. Ja Ciebie też ze wsi pozdrawiam i ściskam - jak zawsze :)
UsuńNie ma co żałować takiej znajomości.Koleżanka,która na spotkaniu z Tobą,załatwia swoje ileś spraw telefonicznie,a w końcu wychodzi tak,po prostu...?To zwyczajnie,brak szacunku i taktu,o inteligencji nie wspomnę.A wieś jest ok,tam życie jest bardziej prawdziwe,bo bliżej natury.Pozdrawiam,Maria
OdpowiedzUsuńMasz rację Mario - nie ma co tu owijać w przysłowiową bawełnę. To po prostu szczyt bezczelności i nietakt kompletny.
UsuńDziękuję za zabranie głosu i pozdrawiam cieplutko :))
ja długo mieszkałam na wsi-az pewnego dniia stwierdziłam chce do warszawy... dzis z perspektywy ostatnich dwoch lat spedzonych na biegu pomiędzy metrem tramwajem a staniem w godzinnym korku zaczynam sie zastanawiac czy tobył dobry wybór.Zatem podziwiam i zazdroszcze :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że dla każdego jest jakieś dobre miejsce, tylko trzeba je znaleźć i poczuć się tam dobrze :)
UsuńMówią że każdy sposób na życie jest dobry, jednak to nie prawda. Ludzie nie doceniają tego co maja i nie potrafią się zatrzymać. Myślą tylko o sobie, są egoistami. Wszędzie tylko ja... ja.... ja... Takie myślenie do niczego dobrego nie prowadzi, niestety.
OdpowiedzUsuńhttp://www.aleksandramakota.pl/
Prawie jak bohaterka " Rozlewiska" :-)
OdpowiedzUsuńJa mieszkam na wsi całe życie i nie tęsknię za " wielkim światem". Na wsi jest piękno, którego nie zauważają pędzący w pośpiechu!
Po wysłuchaniu "Pod Budą" chyba zobaczyłam Twój dom na końcu mapy ;)
OdpowiedzUsuńChoć bardzo lubię moje miasto, to z pewnością życie na wsi jest zupełnie inne, spokojniejsze, łatwiej się zatrzymać nad tym czy owym. Twoje spotkanie z koleżanką z młodości, no cóż ....... Już dawno się przekonałam, że wraz upływem czasu pozostają tylko te najbardziej wartościowe przyjaźnie i znajomości. I te są warte pielęgnowania.
Pozdrawiam ;)