Już od samego rana dzień zapowiadał się pięknie.
Postanowiłam, że wybiorę się na przejażdżkę rowerową
w okolice pobliskiego jeziorka, odległego o 11 km od mojego domu.
Jak zwykle zapakowałam sakwy, wrzucając do nich
banana, batonik, chusteczki i książkę do poczytania.
Bidon napełniłam wodą z cytryną i wyruszyłam w drogę !
Powietrze było dosyć ostre i zimne, ale przygrzewające słońce
sprawiało, że można się było do tego przyzwyczaić.
Jechałam drogą dobrze mi znaną, aż dojechałam do miejsca,
do którego pięć lat temu przyjechałam po raz pierwszy,
nie znając jeszcze wtedy okolicy ani nie wiedząc kompletnie gdzie się znalazłam. Przede mną roztaczał się widok pól uprawnych, otoczonych lasami i stroma góra, pokryta asfaltem - w tamtym czasie bardzo popękanym i podziurawionym.
Cieszyłam się widokiem i chłonęłam piękno otaczającego mnie krajobrazu
całą sobą. Z sentymentem wspominam tę chwilę...
W głowie zaświtała mi myśl, że tak sobie jadę i jak dotąd nic ciekawego
się nie wydarzyło...
Nagle : trach !!! Przy podjeżdżaniu pod stromą górę tylne koło zablokowało się, rower stanął dęba i musiałam zeskoczyć, by się nie wywrócić. Co jest ?! - pomyślałam - … i dlaczego właśnie teraz ?!
Stanęłam na trawie, przy jezdni i zaczęłam grzebać przy rowerze.
Myślałam, że tylko spadł łańcuch - to dla mnie pestka !
Już nie raz naprawiałam taką usterkę, ale tym razem coś jeszcze
nie dawało mi spokoju. Hak, na którym umiejscowiona była tylna przerzutka
był jakby zagięty i zahaczał o szprychy tylnego koła.
Z tym już nie mogłam sobie poradzić bez narzędzi. Co robić ?
Do domu 8 km ! Pogoda przepiękna !
Czyżby moja wycieczka miała się tutaj skończyć ?!
Kilka samochodów minęło mnie. Żaden kierowca jednak się nie zatrzymał,
widząc kobietę majstrującą przy rowerze.
Musiałam podjąć decyzję: albo pokonam strome wzniesienie, prowadząc rower
i dojdę do jakiegoś gospodarstwa ( ? ), albo cofnę się o 300 metrów
i poszukam pomocy w osiedlu przy stawach rybnych.
Wybrałam drugie rozwiązanie.
Prowadząc rower z głośno terkoczącym kołem dotarłam do bloku mieszkalnego - jedynego w tej okolicy. Widząc kobietę pracującą w ogródku, przywitałam się i poprosiłam o pomoc.
Ta odpowiedziała, że nie zna się na rowerach, ale gdzieś w pobliżu
jest gospodarz domu ( czy coś w tym sensie ?).
- Zapytam, czy w ogóle zechce pani pomóc. - rzekła kobieta.
Na te słowa - jakby prąd mnie poraził. Jak to: czy zechce ?!
Za moment kobieta wróciła do mnie ze starszym panem, na którego aż
bałam się spojrzeć. W głowie wciąż słyszałam słowa:" czy w ogóle zechce pani pomóc" !!! Spuściłam głowę i zaczęłam coś tam mruczeć pod nosem.
Mężczyzna fachowo zabrał się do roboty. Najpierw obejrzał rower,
a potem zaczął przyciskać za prawą manetkę, by sprawdzić
w którą stronę przekłada się łańcuch na zębatce.
Powiedział, że musi się przejechać. Nie czekając na moją zgodę
wsiadł na rower i wykonał kółko po placu.
Gdy powrócił, ponownie zaczął majstrować przy rowerze.
- Kto pani szykował ten rower do jazdy ? W kołach prawie nie ma powietrza. - powiedział spokojnym głosem.
- Ja sama ! - odpowiedziałam z dumą.
Nic nie mówiąc wszedł do budynku i za chwilę wrócił z pompką w ręku,
by za moment napełnić powietrzem obydwa koła w rowerze.
Dopiero teraz przyjrzałam się jemu. Był to niewysoki mężczyzna
po sześćdziesiątce, z srebrnobiałą starannie przyciętą brodą, ubrany schludnie we flanelową koszulę w biało-czarną kratę i czarne spodnie. Głowę zakrywała czarna czapka z daszkiem, a na dłoniach miał czarne rękawiczki do prac ogrodowych.
Po naprawieniu usterek mężczyzna jeszcze raz przejechał się
na moim rowerze. Miałam wątpliwości: wracać do domu
czy kontynuować swój plan wycieczkowy ?
- Niech pani nie rezygnuje z wyprawy. Tylko niech pani
nie zmienia przerzutek na mniejsze, bo znów może się koło zablokować. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Niech pani wsiada. Zobaczę jak będzie pani jechać. - dodał.
Podziękowałam, wsiadłam na rower i pojechałam, realizując cel swojej podróży.
Pokonałam strome wzniesienie w ogóle nie zmieniając przerzutek.
Bałam się, by nic już się nie wydarzyło. Jechałam szczęśliwa.
Wiatr smagał mi twarz, a słońce mu wtórowało.
W krótkim czasie dotarłam do jeziorka. Postawiłam rower, a sama usadowiłam się na ławce. Wyjęłam książkę i zagłębiłam się w lekturze.
Całkowicie poddałam się urokowi otaczającego krajobrazu.
Chwilo trwaj !
Całkowicie poddałam się urokowi otaczającego krajobrazu.
Chwilo trwaj !
Minęło czasu nie za wiele i nie za mało - trzeba było wracać do domu.
Pojechałam tą samą drogą. Przejeżdżając koło osiedla, szukałam wzrokiem
mężczyzny, który naprawił mój rower.
Chciałam, by widział, że wracam cała i zdrowa, chciałam do niego pomachać...
ale już go nie zobaczyłam.
Poniżej zdjęcia tego miejsca z ubiegłorocznej przejażdżki, na którą
wybrałam się z moim mężem.
Tak wyglądało jeziorko rok temu - w maju.
Było znacznie cieplej, a drzewa już były pokryte bujną zielenią,
lecz nie wydarzyło się wtedy nic nadzwyczajnego... no może oprócz tego,
że przypłynął do nas łabędź.
Poniżej zdjęcia tego miejsca z ubiegłorocznej przejażdżki, na którą
wybrałam się z moim mężem.
Tak wyglądało jeziorko rok temu - w maju.
Było znacznie cieplej, a drzewa już były pokryte bujną zielenią,
lecz nie wydarzyło się wtedy nic nadzwyczajnego... no może oprócz tego,
że przypłynął do nas łabędź.
Wycieczka z przygodami, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Pozdrawiam Ulko.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :))
UsuńSuper! Tak trzymaj! Obserwuję i Pozdrawiam! ^^
OdpowiedzUsuńWitaj ! Bardzo mi miło Cię tu gościć. Dziękuję :) Pozdrawiam :)
UsuńNiezła przygoda dobrze że szczęśliwe zakończyła
OdpowiedzUsuńDzięki Basiu :))
UsuńJaka piękna wyprawa rowerowa! Cudne miejsce, warto było tam pedałować.
OdpowiedzUsuńZaradna z Ciebie kobietka, poradziłaś sobie w dość trudnej sytuacji.
I surowy pan złagodniał przy Tobie. ;) Pozdrawiam.
Ha ha !!! Dzięki, no cudnie tam jest, a rowerowe wyprawy są wspaniałe ! Pozdrawiam :)
UsuńLudzie mieszkający w takiej pięknej okolicy muszą być mili, uprzejmi i pomocni ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka!
Rzeczywiście tak by się wydawało, ale różnie to bywa z ludźmi. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWiesz, myślę, że nie powinnaś się sama wybierać na takie wycieczki. Nie zawsze się trafi jakiś uprzejmy i świadomy tego co robi człowiek. Dobrze, że się wszystko dobrze skończyło, ale może powinnaś przed każdym nowym dać rower fachowcowi do przeglądu.
OdpowiedzUsuńŁadnie tam;)
Serdeczności posyłam;)
Jedno jest pewne - przegląd rowerowi się należy i to porządny ! Pozdrowienia ślę :))
UsuńA więc i taka Polska jest, krajobrazy piękne i ludzie sympatyczni...
OdpowiedzUsuńBa, zdarzają się uczynni.
UsuńWarto poznawać świat i życzliwych ludzi;) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńWarto w ogóle z domu wyjść !!! Uściski :))
UsuńAleż miło spędziłam czas z Tobą. Lubie takie wycieczki pełne przygód i to tych dobrych. Pewnie zapamiętasz wycieczkę. :) Fajny pan od roweru, nie każdy pomaga, on to zrobił. :) Normalnie przefajnie mi się czytało i oglądało, ja praktycznie byłam Tobą podczas czytania. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam super serdecznie. :*****
Dzięki Agniesiu :) Cieszę się, że dobrze się Tobie czytało oraz że mogę w ten sposób przekazać okoliczności tej wyprawy i moje odczucia. Naprawdę udało mi się, że trafił mi się ten człowiek. Ściskam Cię mocno :)))
UsuńUlu wspaniała wycieczka miejsce przeurocze(po zazdroszczę) :) Dobrze że pan pomógł czyli jest jednak wiara w ludzi - młodsze pokolenie oj oj kiepsko by było ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tak - można powiedzieć, że miałam szczęście. Gdybym trafiła na kogoś znacznie młodszego - chyba nie byłoby tak szczęśliwego zakończenia.
UsuńNo to miałaś podróż z przygodami :) piękne tam masz okolice- dziewicze :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Pozdrawiam :)
UsuńCudowny zakątek. I jakiego życzliwego człowieka spotkałaś po drodze. To był udany dzień :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńPiękna wyprawa. Właśnie takie, z przygodami pamiętamy najdłużej. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńOjjj... Rower to straszna rzecz, od której boli odwłok!
OdpowiedzUsuńHa ha ha !!! To zależy. Pozdrawiam :))
UsuńPewnie od odwłoka. No, mój jest niereformowalny :)
UsuńJeszcze w ubiegłym roku każdą wolną chwilę wykorzystywałam na jazdę na rowerze. Korzystaj z tych cudownych chwil bo może przyjść taki czas, że możesz mieć zakaz wsiadania na rower. Ulu, miałaś piękną wycieczkę, obfitującą we wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Och, Mario ! Dla mnie rower jest jak część mnie, jak moja trzecia noga. Nie wyobrażam sobie życia bez roweru ! Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńŻyczliwości i pomocy nigdy za wiele, wyzwala dobre moce. Kiedyś ty komuś pomozesz i tak będą się toczyć te dobre uczynki i w końcu wrócą znowu do Ciebie. Nie wiem, czy nie przesadzam, ale to takie miłe choćby przeczytać o dobrym uczynku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zgadzam się z Tobą - życzliwości i dobra nigdy za wiele ! Bardzo dziękuję za te słowa. Pozdrawiam :)
UsuńNo widzisz, bo dobry człowiek zawsze znajdzie drugiego dobrego i chętnego do pomocy:-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Jotko :)) Coś w tym jest !!!
UsuńJednak Uleńko, nawet na samotnej wyprawie - drugi człowiek - mile widziany ;)
OdpowiedzUsuńTrafione w punkt, Gabrysiu !!!
UsuńWypad w plener z przygodami :) Super fotki . A fakt ,że jeszcze można spotkać życzliwego człowieka pokrzepiający :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) te przygody dzieją się tylko wtedy, gdy jadę na samotną wyprawę. Pozdrawiam :)
UsuńSą jeszcze dobrzy, pomocni, bezinteresowni ludzie na tym świecie:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam;)
Okazuje się, że tak ! Pozdrawiam :)
UsuńTeraz ja dziękuję za super wycieczkę z przygodami, hehe Uściski serdeczne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marzenko :))
UsuńTo miałaś przygodę. Dobrze, że pomógł i naprawił rower. Wspaniałe miejsce i piękne zdjęcia :) Sama planuję tego typu wycieczkę tylko te chmury deszczowe co chwilę mnie straszą ;p
OdpowiedzUsuńMnie też często zniechęca pogoda, ale po złej pogodzie przychodzi słońce ! Pozdrawiam :))
UsuńOkolica wspaniała. Jeziorko, las, drzewa wszystko co piękne. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl
OdpowiedzUsuńWitaj Krysiu ! Dziękuję za każde słowo. Zorientowałam się, że to miejsce byłoby doskonałe dla Twoich poczynań z pędzlem i farbami. Pozdrawiam serdecznie :))
UsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Pozdrawiam :))
UsuńA to sobie cudną wyprawę zafundowałaś....Dobrze, że uczynna osoba sie znalazła...
OdpowiedzUsuńHa ha !!! Przyzwyczaiłam się do samotnych wypraw. Pozdrawiam :)
Usuń:):)
UsuńPiękne zdjęcia, oddają urok miejsc. Ja wolę piesze wędrówki i w miarę możliwości "przedeptujemy" naszą Jurę. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńNie mów mi Ewuniu, że Ty mieszkasz na terenach Jury Krakowsko-Częstochowskiej ??? Ja tam właśnie byłam na urlopie majowym ! Pozdrawiam :)
Usuń